Piątek, 29.03.2024, Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii ELBLĄŻANIE Z PASJĄ

Elblążanie z pasją: Beata i Piotr Grzeszczuk

22.07.2020, 16:00:00 Rozmiar tekstu: A A A
Elblążanie z pasją: Beata i Piotr Grzeszczuk
Fot. Adrian Sajko
REKLAMA
Miasto tworzą ludzie, a w Elblągu nie brakuje osób z pasją. Jedni elblążanie odnajdują się w działalności społecznej, inni w kulturze lub sporcie. Bez względu na to, jaką dziedzinę życia wybrali, dają pozytywny przykład i chcemy o nich mówić! W cyklu "Elblążanie z pasją" będziemy przedstawiać właśnie takie osoby! Bohaterami drugiego odcinka są założyciele elbląskiego oddziału Teen Challenge - Beata i Piotr Grzeszczuk.
 
Do jakich szkół chodziliście?
 
Piotr: Skończyłem Szkołę Podstawową nr 3, a następnie Zasadniczą Szkołę Zawodową nr 1 przy ul. Zamkowej. Nie chciało mi się dalej uczyć. Wolałem życie rozrywkowe - alkohol, imprezy. Takie życie się skończyło, gdy miałem 40 lat. Poszedłem do Technikum Mechanicznego. Wieczorowo. Chciałem się już uczyć i byłem pilnym uczniem.
 
Beata: Ja urodziłam się w Elblągu, ale do 13 roku życia mieszkałam w Tolkmicku. W 6 klasie szkoły podstawowej przeprowadziłam się do Elbląga. Uczęszczałam do SP nr 2 i bardzo dobrze wspominam to miejsce oraz nauczycieli. Decyzja o wybraniu szkoły ponadpodstawowej była dla mnie trudna. Chodziłam do IV Liceum Ogólnokształcącego, jednak w ostatniej klasie przeniosłam się na wieczorową szkołę do I LO. Ciągle słyszałam, że jestem zdolna, ale leniwa. Po zdaniu matury poszłam na studia. Skończyłam Elbląską Uczelnię Humanistyczno-Ekonomiczną, kierunek resocjalizacja. Zrobiłam licencjat, ale gdy urodziłam syna bliżej było mi do macierzyństwa niż do nauki. Jednak z Bożą pomocą zrobiłam też podyplomówkę na Wyższej Szkole Teologiczno-Społecznej w Warszawie, kierunek: poradnictwo i terapia osób uzależnionych. W międzyczasie ukończyłam też mnóstwo różnych kursów i szkoleń.
 
Za co lubicie Państwo Elbląg?
 
Piotr: Elbląg to niezwykłe miasto. Dużo jeździliśmy po Polsce i za każdym razem jak wracamy do domu, wjeżdżając do Elbląga mówimy: Boże, dziękujemy Ci za Miasto Elbląg. W innych miastach jest dużo ludzi, samochodów, wszyscy pędzą, jest gwar. Elbląg nie jest małym miastem, ale jest tu spokój. Moim zdaniem jest tu też bezpiecznie. Czujemy się tu bardzo dobrze.
 
Beata: Moim marzeniem było mieszkać w Elblągu. Nigdy nie chciałam mieszkać w innym mieście, albo za granicą. Oczywiście był moment, kiedy byłam nastolatką, kiedy mówiłam, że w Elblągu nic się nie dzieje. Ale to mit, fałszywe przekonanie. Jeśli ktoś nie chce dostrzec, jak wiele tu się dzieje, jak tu się żyje, to nigdy tego nie zobaczy. Myślę, że nasza miłość do tego miasta jest powiązana z tym co robimy oraz z ludźmi jakich spotykamy.
 
Kiedy Państwa losy się połączyły?
 
Beata: Spotkaliśmy się we wrześniu 2006 r., w tzw. "starym życiu". Oboje byliśmy po przejściach. Pracowałam wówczas w salonie z odzieżą firmową. W sklepie obok pracowała znajoma Piotra, która była również moją znajomą. Któregoś razu przechodziłam obok nich, kiedy rozmawiali. I nasza wspólna znajoma nas przedstawiła. To był przypadek, chociaż patrząc na to z perspektywy czasu dla Boga nie ma przypadków. On widział to, co ma być. Początkowo nasza relacja była budowana na kłamstwie, dzisiaj to wiemy. Szybko się pobraliśmy, bo w sierpniu 2007 r. Piotr był wówczas osobą uzależnioną, ja po wcześniejszym związku byłam osobą współuzależnioną. Oboje tak naprawdę byliśmy pogubieni.Będąc mechanizmach uzależnienia czy współuzależnienia człowiek nie dostrzega swoich błędów oraz nie wie jak wygląda zdrowe życie. Wiele rozczarowań i smutku spowodowało, że w 2012 r. postanowiłam odejść od męża.
 
I tak się stało?
 
Beata: Myślę, że człowiek sam z siebie nie jest w stanie się zmienić. Nasza relacja była wtedy straszna. Potrzebowałam akceptacji, prawdy, poczucia bezpieczeństwa, miłości.
 
Piotr: Ja wtedy nie miałem pojęcia czym jest miłość. Dla mnie żona była po to, żeby nie być samemu w domu. Byłem uzależniony od alkoholu i pornografii. Sam dla siebie byłem Bogiem i nic mnie nie interesowało.
 
Beata: Od zawsze lubiłam pomagać. Już wtedy jeździłam z jedzeniem na dworzec by pomagać osobom bezdomnym. Piotr był wtedy tylko w stanie mnie zawozić.
 
Piotr: Zostawałem w aucie, bo oni mnie w ogóle nie interesowali. Mogłem pójść na dworzec tylko po to, by ich obrażać, poniżać. Uważałem się za kogoś lepszego. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy, że moje życie było gorsze od ich.
 
Beata: Momentem zwrotnym był moment, w którym powiedziałam, że nie chce tak żyć. Do końca nie wiedziałem co to znaczy, ale wiedziałam, że tak jak jest dalej nie może być. Podjęłam decyzję, że się wyprowadzam, chociaż nie wiedziałam, gdzie zamieszkam, z czego będę żyć. Widziałam tylko, że jeśli czegoś nie zrobię to nic się nie zmieni. Nasza rozłąka trwała rok, chociaż w tym czasie cały czas mieliśmy ze sobą kontakt, relację, której uczył nas Bóg. Po roku znowu zamieszkaliśmy razem.
 
Co spowodowało, że postanowiliście zawalczyć o małżeństwo i nie zdecydowaliście się na rozwód?
 
Piotr: Beatka zapytała, czy pojadę z nią na spotkanie z misjonarzem.
 
Beata: Nie miałam żadnych oczekiwań. Wiedziałam tylko, że chce uczestniczyć w tym spotkaniu. Nie radziłam sobie z życiem. Ono było smutne. Nie byłam w nim sobą. Pragnęłam, aby ktoś mnie poznał taką, jaką jestem i aby mnie akceptował i kochał. To był październik 2012 r. Od tamtego momentu wszystko zaczęło się zmieniać.
 
Co wydarzyło się na tym spotkaniu?
 
Piotr: Wtedy nie interesowało mnie nic poza sobą. 24 lata picia alkoholu, terapie, Frombork, 22 razy odtrucia, manipulacja ludźmi, poniżanie. Chodziliśmy za rączkę do kościoła, wyglądaliśmy jak rodzina z obrazka, a gdy drzwi od domu się zamykały robiłem piekło. Na tamten czas byłem otumaniony. Nie interesował mnie Bóg, kościół, modlitwy. Dla mnie to była jakaś sekta. Pamiętam, że w momencie kiedy Beatka powiedziała, że nie chce już tak żyć stała w przedpokoju. Ja wstałem z fotela i usłyszałem głos - siadaj, odpal swój ulubiony balsam, czyli alkohol, swoje ulubione pornosy i będziesz w swoim żywiole, a z drugiej strony kolejny głos - będziesz mieć nowe życie. Dlatego pewnie, kiedy ją zawiozłem na to spotkanie z misjonarzem, na miejscu stwierdziłem, że w zasadzie nic nie mam do stracenia. Ale miałem nastawienie, że jeśli ktoś będzie chciał się za mnie modlić to dostanie w trąbę i tyle. Było we mnie dużo gniewu. Weszliśmy i usłyszałem pieśni chrześcijańskie. Misjonarz zaczął opowiadać o Jezusie, o grzechu, o uzdrowieniu każdego, kto uwierzy w Zbawiciela. Chciałem doświadczyć cudu na sobie. Misjonarz na koniec zapytał, kto chce, żeby jego życie się przemieniło, to będziemy się o to modlić. Nie patrzyłem na nikogo, od razu podniosłem obie ręce. Kiedy zapytał mnie, co chcę zmienić, nie mówiłem o problemie z alkoholem czy pornografią, ale o tym, żeby uleczył moje serce. Mówili o mnie "beton", bo nie okazywałem uczuć, nigdy nie płakałem, nie kochałem.
 
Modlitwa wystarczyła?
 
Piotr: Wtedy poczułem jakiś strzał. Może dla niektórych wydawać się to głupie, ale tak właśnie było. Misjonarz pokazał mi Nowy Testament i powiedział, że to jest moja instrukcja do życia. Nie czytałem wtedy żadnych książek, nie rozumiałem Pisma Świętego. Pewnego dnia na naszej drodze Bóg postawił osobę bezdomną. Kiedyś nienawidziłem bezdomnych, a tym razem Bóg wlał miłość w moje serce i usłyszałem słowa: "ja ciebie wyciągnąłem z tego śmietnika życiowego, teraz ty, pójdziesz w śmietniki i pustostany i będziesz głosił Nadzieję". Od tamtego momentu zacząłem dostrzegać, jak wiele jest osób bezdomnych.
 
Zamiast wyzwisk mówił Pan im teraz o nadziei na lepsze życie?
 
Piotr: Chodziłem po pustostanach i mówiłem, że nie muszą tak żyć. Na początku się ze mnie śmiali. Przychodzi facet w koszuli, wyperfumowany, więc patrzyli, czy gdzieś nie ma ukrytej kamery. Jednak ja wracałem i cały czas mówiłem, że mogą odmienić swój los. Nadszedł taki dzień, kiedy znowu usłyszałem głos, że mam się z nimi spotykać w piątki, o godz. 17.00, na dworcu, czyli w miejscu, gdzie ich kiedyś poniżałem. Razem z Beatką zaczęliśmy jeździć na dworzec i coraz więcej osób zaczęło się angażować w te spotkania.
 
Beata: My w tym wszystkim nigdy nie byliśmy sami. Jest wiele osób o dobrych sercach, którzy wspierają nas w różny sposób. Jedni datkami, inny swoją obecnością, jeszcze inni na przykład pieką ciasta. Naprawdę w Elblągu jest bardzo wiele osób o złotych sercach.
 
Piotr: Nie wiadomo kiedy minęło kilka lat, a my nie wyobrażamy sobie, żeby nie było piątkowych spotkań z osobami bezdomnymi. One dają nam bardzo dużo siły i satysfakcji.
 
Beata: Mamy nadzieję, że jakby nas zabrakło, to ktoś przejmie tę inicjatywę, bo to bardzo ważne, by mówić, że dla każdego jest szansa na lepsze życie.
 
Ostatecznie założyli Państwo elbląski oddział Teen Challenge.
 
Beata: Zaczynaliśmy od kilku bochenków chleba, wędliny, sałaty, jajek z majonezem, szczypiorkiem, kawy, herbaty. Z czasem dochodziliśmy do 100 kanapek, a potrzeby wciąż rosły. Wiedzieliśmy, że nie możemy być działać jako grupa nieformalna. Już wtedy działali z nami przyjaciele.W tamtym czasie nie wiedzieliśmy nic o stowarzyszeniach jak je założyć ,prowadzić itd. Teraz wiemy, że w Elblągu prężnie działa ich dość sporo. Myśleliśmy o założeniu swojego stowarzyszania, ale trzy razy nam się to nie udawało.Modliliśmy się o Boże prowadzenie i Bóg dał nam rozwiązanie. W styczniu 2015 r. pojechaliśmy na spotkanie "Dni Nowej Szansy" w Kutnie. Tam dowiedzieliśmy się o Teen Challange.Do końca nie wiedzieliśmy jak się zabrać za stworzenie takiego oddziału w Elblągu, ale wiedzieliśmy, że chcemy to zrobić.
 
Teraz prowadzicie m.in. Punkt Konsultacyjny.
 
Beata: Mamy małą salkę, w której odbywają się spotkania grupowe i indywidualne. Wszystko czym dysponujemy wynikło z potrzeb elblążan. Kiedy zaczęliśmy spotkania na dworcu zaczęły "wyłaniać się" osoby, które chciały czegoś więcej. Ci ludzie chcieli wyjść z bezdomności i uzależnienia, ale nie wiedzieli jak. Nie mając zasobów finansowych, ale mając wiarę i dobrych ludzi wkoło, znaleźliśmy pomieszczenie, które mieści się w hotelowcu na Związku Jaszczurczego. Wyremontowaliśmy je i działamy.
 
Komu pomagacie?
 
Beata: Osobom, które są w kryzysie. Osobom bezdomnym, uzależnionym, kobietom współuzależnionym, ofiarom przemocy domowej, rodzicom, którzy zauważają, że z ich dziećmi dzieje się coś niedobrego. W zasadzie do naszego Punktu Konsultacyjnego może przyjść każdy, kto pragnie zmiany w swoim życiu.
 
Piotr: Czasami potrzebna jest rozmowa. Ludzie potrzebują opowiedzieć, z czym się borykają, zapytać, jak to zrobiłem, że zmieniłem swoje życie.
 
Beata: Przychodzą też osoby samotne, starsze. Czasem wystarczy tylko być dla drugiego człowieka. W większości przypadków udzielamy pomocy materialnej ale też duchowego wsparcia.. Osoby wychodzące z nałogów, i bezdomności potrzebują czystej odzieży, środków higieny, zrobienia zdjęć do wyrobienia dowodu osobistego oraz dowozu na terapię. Staramy się zapewnić wszystko, co możemy. Wskazujemy też na inne placówki pomocowe. My wszystkiego sami nie jesteśmy w stanie zrobić. Mając tego świadomość, kierujemy konkretne przypadki do innych specjalistów np; prawnik, lekarz, psycholog.
 
Stworzyliście miejsce dla osób wychodzących z nałogu. Wynajęliście pomieszczenia, które pomagają elblążanom zmienić swoje życie.
 
Beata: W trakcie terapii ludzie wychodzą na przepustki. Wiadomo, że te osoby nie mogą wrócić do środowiska, z którego zostali wyrwani i tak zrodziła się kolejna potrzeba - bezpiecznego miejsca dla osób, które wychodzą na przepustki lub dla osób, które wychodzą z detoksykacji, bo może minąć kilka dni zanim dostaną się do ośrodka. Są także osoby, które przeszły przez roczny proces ośrodkowy i nie mają gdzie pójść. W porozumieniu z Urzędem Miejskim i Zarządem Budynków Komunalnych wynajęliśmy dwa pomieszczenia, które są mini hostelem dla ośmiu osób. To mała przestrzeń, dlatego przyjmujemy samych mężczyzn. Mamy też magazyn, w którym trzymamy sprzęt niezbędny w naszej działalności oraz rzecz, które wydajemy potrzebującym tj. odzież czy środki czystości i do higieny osobistej. Nasza praca to wolontariat, więc to, że możemy opłacać czynsz i nie mamy żadnych zaległości to zawdzięczamy datkom. Wsparcie, jakie otrzymujemy jest nieocenione.
 
Czego można Państwu życzyć?
 
Beata: Nadal Błogosławieństwa Bożego.
 
Piotr: Potrzeb jest wiele, ale nigdy nie chcemy mówić, że potrzebne są pieniądze, choć wiadomo, że żyjemy w materialnym świecie. Cieszymy się z każdej złotówki, bo możemy przemienić je w wiele dobrego.
 
 
Z Beatą i Piotrem Grzeszczuk rozmawiała

 

 

 

Kamila Jabłonowska
Wyślij wiadomość do autora tekstu

Oceń tekst:

Ocen: 7

%85.7 %14.3
GALERIA ARTYKUŁU ( zdjęć 12 ) Fot. Adrian Sajko


Komentarze do artykułu (33)

Dodaj nowy komentarz

  1. 1
    +5
    ~ dziwne
    Środa, 22.07

    Czy ci bohaterowie pracują? Opowieść Marysi o zbawianiu i pomocy. Głęboka wiara oparta na zasadzie "bierzcie i pijcie wszyscy" przyniosła pozytywny skutek i sposób na życie. Zdaje się, że funkcjonują w Elblągu takie oficjalne miejsca jak MOPS, AA, przykościelne i wyznaniowe grupy wsparcia. Parafia ks. Rysztowskiego wydaje obiady a "Karan" świadczy specjalistyczną pomoc. no , ale skoro ci ludzie mają pomysł na życie i ludzi, to warto się zareklamować. A potrzebna jest permanentna i widoczna informacja o istniejących sformalizowanych miejscach pomocy. Podrzucanie jedzenia niewiele daje a jedynie pogłębia stan alienacji. Tylko systemowa pomoc może być skuteczna. Kaznodzieje na prerię.

  2. 2
    +5
    ~ Krystyna
    Środa, 22.07

    To normalne jak zazdrość ludzka pisze takie rzeczy. Najlepiej się osobiście spotkać i zapytać czy pracują. Z tego co ja wiem to Pan Piotr pracuje w firmie GE, a Pani Beata pracuje jako wolontariusz. Są Organizacjią użytku publicznego. Trzeba czytać artykuł że zrozumieniem. A Karan, czy przy kościele współpracujeą z innymi organizacjami dla potrzeb drugiego człowieka. Chyba raczej nie. Ja się cieszę że są tacy ludzie jak to małżeństwo. Niech inni biorą przykład a nie tylko oceniają. Wiec czytelniku. Nie oceniaj, popatrz na swoje zycie co robisz dobrego dla innego

  3. 3
    +6
    ~ Darej
    Środa, 22.07

    No nie Mops? Pomaga Komu bezdomnemu, AA, chodziłem tylko w kulko jestem alkoholikiem itdto nie dla mnie, a Karan byłem u tego księdza to mnie olał i jaka to jest pomoc. Ludzie jak piszecie cokolwiek to się zastanówcie. Byłem na spotkaniu, pomogli mi. Nie będę się rozpisywał. Dzisiaj jestem trzeźwy i mam relacje z dziećmi. Dziękuję że mi pomogliście

  4. 4
    +6
    ~ Do komentarza,, dziwne,,
    Środa, 22.07

    Teen Challenge jest i działa formalnie od 5 lat Jak chcesz poznać wszystkich tych ludzi, którzy byli na dnie to Przyjdz na plac dworcowy a nie piszesz takie bzdury. Najlepiej ocenić jak się kogoś nie zna Właśnie taki jest czlowiek aby ocenić i zniszczyć drugiego. Popatrz na siebie

  5. 5
    +4
    ~ Zielony
    Środa, 22.07

    I to są prawdziwi chrześcijanie głoszący Słowo Boże i realną pomoc dla tych, których reszta odrzuca, bo brzydko pachną.

  6. 6
    --2
    ~ Ona
    Środa, 22.07

    Kiedyś przechodziłam to było trzy lata temu przez płac dworcowy i widziałam grupę ludzi którzy się modlili i co... Odrazu pomyślałam, że ci świadkowie mają tupet że teraz karmią bezdomnych. Pół roku temu, poznałam Pana Piotra opowiedział mi o swoim życiu i jak pomagają z innymi osobom bezdomnym. Powiedziałam jak myślała o tych ludziach. Pan Piotr powiedział że bardzo kocha Jezusa, który umarł za niego i dzięki niemu żyje. Ze nie są świadkami jechowy i do nich nic nie ma. Niech sobie stoją gdzieś na ulicach. I kiedy zobaczyłam tak naprawdę to co robią to zmieniłam zdanie. Panie Piotrze kibicuje Wam

  7. 7
    +3
    ~ Artur
    Środa, 22.07

    To ludzie o wielkich sercach i wierzę w Boga nie zwykle silnej.ucza jak żyć w Chrystusie .wielki szacunek za pasje i charyzmę,za wiarę w Boga i szacunek dla drugiego człowieka.

  8. 8
    +5
    ~ Magda
    Środa, 22.07

    Poznałam ich, naprawdę wspaniali ludzie. To dzięki nim mogłam poznać i mieć i mam z Bogiem relacjie.

  9. 9
    +6
    ~ Mariusz
    Środa, 22.07

    Kiedy poznałem Pana Piotra pomyślałem, że to czubek. Dzisiaj jestem trzeźwy, pracuje mam dach nad głową i nie chodzę po śmietnikach. A jak komentujesz pseudo chrześcijaninie to ugryź się w język. Dziękuję Bogu że żyje

  10. 10
    0
    ~ Magda
    Czwartek, 23.07

    Do @dziwne Mnie dziwi, że skłonny/na jesteś do oceniania. Proszę wyjdź na ulicę, nawracaj i reklamuj się jak to ująłeś/aś. Tylko wyjdź i rób to co Ci ludzie :)

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


1.00266289711