Masowe śnięcie ryb w rzece Elbląg było skutkiem przyduchy. WIOŚ nadal jednak nie zna odpowiedzi na pytanie, co do tego doprowadziło. Pojawiają się głosy łączące to zjawisko z pracami pogłębiarskimi, czyli jednym z etapów budowy drogi wodnej przez Mierzeję Wiślaną. Na to jednak nie ma dowodów.
Śnięte ryby w rzece Elbląg, m.in. w okolicy Bulwaru Zygmunta Augusta, zauważono na początku czerwca. Wstępna analiza wyników badań wody, które zleciła delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Elblągu, wskazała, że był to efekt tzw. przyduchy — ryby po prostu się udusiły z powodu zbyt małej ilości tlenu w wodzie. Dopiero pogłębiona ekspertyza, jak informował w czerwcu kierownik delegatury WIOŚ, miała wyjaśnić, co było przyczyną tego zjawiska. Na to pytanie nadal nie ma odpowiedzi.
Na dzień dzisiejszy nie potrafimy szczegółowo i w 100 proc. stwierdzić, co było przyczyną. Z pewnością nałożyło się wiele czynników, przede wszystkim zmiany pogodowe, które w ostatnim czasie wpływają na środowisko wodne. Mogą one powodować deficyt tlenowy, a w konsekwencji śnięcie ryb. Mogą to być również czynniki hydrologiczne, a także tzw. cofka, która u nas występuje. Jeśli połączymy te czynniki, każdy z nich mógł mieć wpływ na niedobór tlenu. Co konkretnie go spowodowało, nie jesteśmy w stanie obecnie potwierdzić
– mówi Artur Szypiło, kierownik delegatury WIOŚ w Elblągu.
Pierwsi, którzy zauważyli niepokojącą sytuację w rzece Elbląg, byli wędkarze. To oni również usunęli martwe ryby. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
WIOŚ ograniczył się do stwierdzenia, że to przyducha. W przyrodzie nic nie dzieje się bez przyczyny. Oczywiście, wyższe temperatury sprzyjają deficytom tlenu — im wyższa temperatura, tym mniej tlenu rozpuszczonego w wodzie — ale musiał wystąpić dodatkowy czynnik, który po prostu ten tlen zużył. Mogło to być np. zanieczyszczenie doprowadzone do rzeki albo wzruszone osady denne. Na rzece Elbląg w tym czasie prowadzone były prace pogłębiarskie (to jeden z ostatnich etapów budowy kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną — przyp. red.). Na razie to jednak tylko domysły. Jeśli sytuacja się powtórzy podczas kolejnych prac, planowanych na odcinku prowadzącym do terminala portowego, będzie można to wiązać ze śnięciem ryb. To będzie ostateczny sprawdzian
— dodaje Krzysztof Cegiel, dyrektor biura Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu.
Przypomnijmy. Przypadki śnięcia ryb od wiosny zaobserwowano również na Zalewie Wiślanym, Nogacie i jeziorze Druzno. Ostatni, zdaniem wędkarzy, miał miejsce na rzece Wąskiej. Wcześniej w tej okolicy, jak informował PZW, miało dojść do awarii w jednym z zakładów i zrzutu nieoczyszczonych ścieków do rzeki.
Pracownicy Okręgu PZW w Elblągu po sygnałach napływających od wędkarzy, z rzeki Wąskiej odłowili blisko 100 kg śniętych ryb, w tym kilkanaście jazi, które złowione przez wędkarzy spełniałyby normy medalowe - kilka sztuk powyżej 50 cm długości; a także trzy okonie, których długość oscylowała około 40 cm. Niestety te ryby już nie ucieszą żadnego wędkarza. Miejsce, z którego zebrano śnięte ryby, usytuowane było poniżej ujścia do rzeki Wąskiej potoku Brzezinka
- informował na początku lipca związek wędkarski w Elblągu.
Tym razem WIOŚ nie potwierdził zgłoszenia. – Podjęto działania, ale nie stwierdzono śnięcia ryb – również pobrane próbki wody niczego nie wykazały. Nie wiem, czy był to fałszywy alarm, czy może wskazano niewłaściwe miejsce – dodaje Artur Szypiło.