Czwartek, 25.04.2024, Imieniny: Marek, Jaroslaw, Wasyl
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii TEATR

"Jeszcze nie czuję się spełniony, cały czas jestem ciekaw kolejnych ról". Dariusz Siastacz nowa twarz "Sewruka"

07.11.2017, 13:00:24 Rozmiar tekstu: A A A
"Jeszcze nie czuję się spełniony, cały czas jestem ciekaw kolejnych ról". Dariusz Siastacz nowa twarz "Sewruka"
Fot. Ryszard Biel

Niezapomniany "Człowiek z La Manchy", czy "Kontrabasista", ale także serialowy komendant Wąż z "Pierwszej miłości" czy chorąży Mazurkiewicz z "Misji Afganistan". Dariusz Siastacz to doświadczony aktor filmowy i teatralny, z dużym talentem wokalnym, w zespole Teatru im. Aleksandra Serwruka w Elblągu jest jednak nową twarzą. O tym, jak przywitały go elbląskie wrony oraz o rolach u "Sewruka" mówi w rozmowie z info.elblag.pl


Jest pan doświadczonym aktorem z dużym dorobkiem, ale w elbląskim teatrze jest pan nową twarzą. Od niedawna możemy pana oglądać w "Amadeuszu", najnowszym spektaklu w repertuarze Teatru im. Aleksandra Sewruka. Gra pan tutaj Salierego, niezwykle ważną postać. To dla niej przyjechał pan do Elbląga?

Salieri nie jest moją pierwszą rolą w Elblągu. Do zespołu wszedłem w kwietniu, tak trochę w środku sezonu i na dzień dobry dostałem do zmierzenia się rolę Tewjego w "Skrzypku na dachu". Dopiero potem rozpoczęliśmy próby do "Amadeusza".

"Amadeusz" zebrał dobre oceny, spodobał się publiczności. Jak pan patrzy na ten spektakl i na swoją rolę?

Trudno mi mówić o swojej roli. Jestem zadowolony. W naszym zawodzie jednak bezkrytyczne samouwielbienie nie jest dobre. Raczej należy wywracać do góry nogami swoje dokonania i szukać innych rozwiązań. Myślę, że wziąłem udział w bardzo dobrym, zwartym spektaklu, którego stanowię część integralną. Wszystkie role zmuszają nas do grzebania w sobie. Oczywiście nie jestem wiedeńskim nadwornym kapelmistrzem i tego rodzaju odniesień nie mogę w sobie szukać, natomiast szukałem tych, które dotyczą spraw życiowych, relacji z ludźmi. To są doświadczenia uniwersalne. Są takie elementy tej roli, z których jestem bardzo zadowolony, uważam, że to udało mi się. Zresztą "Amadeusz" jest pięknie skonstruowana sztuką. Ta jej najważniejsza część, samo sedno, rozgrywa się nie wprost między bohatera, tylko jest opowiedziana za pomocą opery.

To spektakl wymagający nie tylko dla aktorów, ale i dla widowni.

Stawiamy widzom wysokie wymagania i cieszę się, że widzowie chętnie i licznie odwiedzają teatr w Elblągu. Zwiedziłem już parę teatrów w życiu i wiem, że rzadkością są miejsca, gdzie widzowie, tak chętnie przychodzą. Nie chodzi mi o grupy zorganizowane, ale widzów, których do teatru pcha ciekawość. To jest bardzo budujące, fantastyczne.

Można powiedzieć, że pod tym względem Elbląg jest wyjątkowy. Ta obecność widza świadomego to niestety nie jest norma.

Rzeczywiście, ale to nie dotyczy tylko Polski. Są kraje, w których można kupić karnet do teatru. Trochę tak jak na siłownię. Mogę więc kupić ten karnet, skorzystać z niego, albo mogę tylko kolegom pokazywać, że mam taki karnet, udawać, że jestem człowiekiem kulturalnym i chodzę do teatru.

Dla was aktorów przecież publiczność jest bardzo ważna.

To jest jeden z tych niewytłumaczalnych elementów tego zawodu. Pracując nad spektaklem, przygotowując rolę, z jednej strony marzymy, aby jak najszybciej była premiera, abyśmy mogli nasze zaprezentować dokonania. Z drugiej strony, każdy z nas chyba odczuwa lęk przed publicznymi wystąpieniami, a z każdym dniem, zbliżającym nas do premiery, presja jest coraz silniejsza. Później już przychodzi moment, kiedy rozpoczyna się przedstawienie. My jeszcze, jesteśmy w garderobie, czy w charakteryzacji, ale słyszymy już szum widowni, ludzie zasiadają w fotelach, coś do siebie pokrzykują, a później zapada cisza... Wtedy my musimy wyjść na scenę, przejąć inicjatywę i odrzucić wszystkie myśli, które mieliśmy wcześniej, że z jednej strony to świetnie, a z drugiej nie świetnie, że przyjdą i nas skrytykują.

Rozumiem, że jest pan dobrego zdania o elbląskiej widowni, a co z kolegami z nowego zespołu. Jak panu się pracuje "U Sewruka"?

Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że nadal jestem trochę osobą z zewnątrz. Dopiero wchodzę w ten zespół. W przypadku "Skrzypka na dachu", w którym grałem zastępstwo, wszystko było już gotowe, ja tylko wszedłem w to, więc nie było czasu na to, aby zgłębiać relacje. Inaczej było w przypadku "Amadeusza". W trakcie procesu twórczego nie ma czasu i miejsca na to, aby się kontrolować czy maskować. Wtedy wychodzi prawda o tym, jacy jesteśmy. Prawda, jaką widzę w tym zespole, jest dla mnie całkowicie satysfakcjonująca. To są fajni ludzie, świetni zawodowi aktorzy, zdyscyplinowani, nauczeni roboty.

Pan, można powiedzieć, już rozgościł się w elbląskim teatrze. Oprócz "Amadeusza" czy "Skrzypka na dachu" możemy pana oglądać i słuchać w spektaklu "Nie wszystko czerwone – Wysocki, Okudżawa".

To był pierwszy spektakl, jaki zobaczyłem w tym teatrze. Widziałem go nawet dwa razy. Zachwycił mnie. Kiedy się okazało, że jest taka sytuacja, że mogę wejść do tego przedstawienia, bardzo się ucieszyłem. Oczywiście przypłaciłem to znowu ogromnym stresem i przyznam się nawet kilkoma zarwanymi nocami, no ale do tego jestem już przyzwyczajony (śmiech). Do Elbląga przyjechałem do pracy i bardzo się cieszę, że dostaje kolejne role. Tewji, Salieri, a jeszcze będzie Rene w "Allo, allo" [premierę spektaklu zaplanowano na 31 grudnia 2017 - przyp. red.], szykują się "Czarownice z Salem", zastępstwo w "Tuwimie dla dorosłych". To fenomenalnie. Wszystko dzieje się tak, jak powinno się dziać.

Znał pan wcześniej Elbląg?

Nie.

Jak wrażenie teraz?

O Elblągu już wcześniej słyszałem. Gdy byłem dzieckiem, sama nazwa Elbląg bardzo mi się podobała. Interesowałem się też i dużo czytałem o żegludze śródlądowej, o statkach, które płyną po polach. Później jednak dorastałem. W czasie stanu wojennego mieszkałem w Gdyni. To, co się wtedy działo również tu, w Elblągu, docierało do mnie. Pierwsze struktury Solidarności, po jej zdelegalizowaniu, powstawały właśnie tu. To miasto poznałem jednak dopiero teraz... Taka sytuacja. Kwiecień. Właśnie przyjechałem z Londynu, gigantycznego miasta, pełnego ruchu, kolorowym, gdzie wiele się dzieje, a ludzie żyją bardzo dynamicznie. Wysiadłem z autobusu w Elblągu na przystanku przy alei Tysiąclecia. Idę sobie tą aleją wśród drzew, a na tych drzewach jak się okazało, jest mnóstwo gniazd wron i oczywiście spotkało mnie z ich strony "szczęście". Takie było moje pierwsze spotkanie z Elblągiem (śmiech). Elbląg jest cichym i spokojnym miastem. To jest dobre. Po latach szaleństw i wariactw dobrze jest się emocjonalnie ustabilizować. To jest dla mnie idealne miejsce.

Blisko stąd do Warszawy, a tam pan też przecież często bywa, chociażby ze względu na pracę w serialach?

Najbliższym mi miastem jest Trójmiasto, przez trzydzieści lat mieszkałem w Gdyni, w Gdańsku mieszka moja córka. Z kolei z Warszawą związany jestem zawodowo. Elbląg leży idealnie i tu i tam mam blisko.

To ja w takim razie o te seriale podpytam.

Śmieję się, że jestem seryjnym serialowcem. Mam sporo takich epizodów. To jest zupełnie inna liga niż teatr. Lubię jednak tę pracę przed kamerami. Grałem na przykład w w serialu "Misja: Afganistan. Ostatnio miałem okazję zagrać w odcinku serialu "W rytmie serca", w którym gra Piotr Fronczewski. Taką w miarę stałą produkcją, w której się pokazuję, jest serial "Pierwsza miłość". Gram tu dobrego policjanta sierżanta Węża.

Jest pan aktorem z dużym dorobkiem. Występował pan na deskach różnych teatrów, w tym Teatru Muzycznego w Gdyni, w wielu produkcjach telewizyjnych. Cały czas jest pan bardzo zajęty zawodowo. Czuję się pan spełniony jako aktor?

Nie czuję się spełniony, jeszcze nie. Myślę, że to dobrze, bo jestem jeszcze ciekawy nowych ról.

Dariusz Siastacz urodził się w Opatowie (województwo świętokrzyskie). Zawód zdobył w Studio wokalno-aktorskim przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Z Teatrem Muzycznym w Gdyni związany byłem przez parę kilka lat (1982-1994). Tam jak mówi, miał przyjemność zagrać kilka pięknych ról, między innymi w: "Człowieku z La Manchy", "Operze z trzy grosze" i "Kabarecie". Później związany z Teatrem Miejskim im. Witolda Gombrowicza, Gdyni, a także Teatrem Powszechnym w Warszawie. Jest laureatem wielu nagród, w tym pierwszego miejsca na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, Grand Prix za monodram "Chodnik" na XXX Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora w Toruniu.



 

Natasza Jatczyńska
Wyślij wiadomość do autora tekstu

Oceń tekst:

Ocen: 3

%100.0 %0.0


Komentarze do artykułu (0)

Dodaj nowy komentarz

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


0.89046788215637