Do Proste - deficyt nauczycieli jest sztucznie pompowany. Jak by chcieli to nauczycieli byłoby 10 razy więcej niż potrzeba, wystarczyłoby odblokować zawód nauczyciela i zdjąć te kretyńskie wymogi szkoły po pedagogice (która i tak kompletnie nic nie daje co najlepiej ci nauczyciele udowodnili podczas swoich strajków, jak bardzo "pedagogicznie" nie chcieli dopuścić uczniów do egzaminów) - ale oni wcale nie chcą mieć duzej ilości nauczycieli, bo to jest bardzo zamknięta kasta, bardzo często rodzinna - w dodatku dzieci coraz mniej, wiec boją się utraty tej znienawidzonej (4 miesiące wolnego w roku) pracy. Dużo krzyczą jak to niby mają źle ale całymi rodzinami się tego kurczowo trzymają.
Do Proste - deficyt nauczycieli jest sztucznie pompowany. Jak by chcieli to nauczycieli byłoby 10 razy więcej niż potrzeba, wystarczyłoby odblokować zawód nauczyciela i zdjąć te kretyńskie wymogi szkoły po pedagogice (która i tak kompletnie nic nie daje co najlepiej ci nauczyciele udowodnili podczas swoich strajków, jak bardzo "pedagogicznie" nie chcieli dopuścić uczniów do egzaminów) - ale oni wcale nie chcą mieć duzej ilości nauczycieli, bo to jest bardzo zamknięta kasta, bardzo często rodzinna - w dodatku dzieci coraz mniej, wiec boją się utraty tej znienawidzonej (4 miesiące wolnego w roku) pracy. Dużo krzyczą jak to niby mają źle ale całymi rodzinami się tego kurczowo trzymają.