Przestaję wierzyć w elementarną sprawiedliwość wobec nas. My zrobiliśmy w tej sprawie wszystko, co było możliwe - podkreśliła prosząc o uniewinnienie Jolanta D. była szefowa olsztyńskiego laboratorium kryminalistycznego, jedna z dwóch osób oskarżonych o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników badań DNA w sprawie Krzysztofa Olewnika.
Zakończył się proces Jolanty D. i Bogdana Z., olsztyńskich laborantów, który od blisko pięciu lat toczył się przed Sądem Rejonowym w Elblągu. Na wyrok w tej sprawie poczekamy jednak do 23 lutego. Dzisiaj (12 lutego) usłyszeliśmy mowy końcowe obrony i oskarżenia.
Oskarżyciel, w tym przypadku gdańska prokuratura, chce uznania oskarżonych za winnych i ukarania. W przypadku Bogdana Z., biegłego medycyny sądowej, miałaby to być łączna kara 1 roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz zakaz pełnienia funkcji biegłego przez 1 rok. W stosunku do Jolanty D. prokuratura domaga się kary łącznej - 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem na okres 2 lat oraz zakazu pełnienia funkcji biegłego na okres 1 roku.
W rozpoznawanej sprawie należy mieć na uwadze, że czynności związane z identyfikacją zwłok były realizowane przez funkcjonariuszy policji, w ramach wyspecjalizowanych struktur policyjnych. Z tego względu należałoby oczekiwać, że efekty ich pracy będą się charakteryzowały nie tylko wysokim poziomem rzetelności, ale również fachowości
- podkreślała Dominika Mońko z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Oskarżeni nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im czynów. Zarówno Jolanta D., jak i Zbigniew Z. zaapelowali do sądu o uniewinnienie.
W tej sprawie niemożliwe było zrobienie czegoś więcej. Funkcjonariusze zrobili dobrą, prawidłową opinię i stoją w tej chwili przed sądem oskarżeni o jej sfałszowanie, w sytuacji, kiedy z opinii tej wynika, że ciało Krzysztofa Olewnika, jest ciałem Krzysztofa Olewnika , procedura został zachowana
- mówił mecenas Jacek Potulski, obrońca Jolanty D.
Zwracam się do sądu o uniewinnienie od wszystkich zarzutów, żadnego z nich nie popełniłam. Do wykonania tej opinii wyznaczyłam najlepszego biegłego. Uważam, że swoją pracę wykonał dobrze. To, że dzisiaj możemy prześledzić od początku do końca przebieg zarówno badań, jak i formułowanie opinii świadczy o tym, że ta dokumentacja, która została stworzona, jest poprawna. Zarówno biegły powołany przez oskarżyciela, jak i biegły powołany do opinii prywatnej również opierali się na tej dokumentacji. [...] Zapoznałam się z dokumentacją tej sprawy, uczestniczyłam w przebiegu procesu sądowego, przyznam, że przestaję wierzyć w elementarną sprawiedliwość wobec nas. My zrobiliśmy wszystko, co było możliwe
- przekonywała była naczelniczka olsztyńskiego laboratorium.
Postępowanie, które dzisiaj (12 lutego) zakończyło się przed elbląskim sądem, jest "odpryskiem" głośnej sprawy porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika młodego biznesmena, syna płockiego przedsiębiorcy, do którego doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Mężczyzna przez dwa lata był przetrzymywany w nieludzkich warunkach, bity i zmuszany do przyjmowania leków psychotropowych. Zamordowano go 5 września 2003 r. Jego ciała szukano przez kilka lat. W 2006 roku, po wskazaniu przez jednego z porywaczy, na zwłoki natrafiono w lesie koło Różan. W sprawie wykonania ekspertyzy genetycznej, która potwierdziłaby lub wykluczyła zgodność DNA Olewniaka, zwrócono się wtedy do laboratorium policyjnego w Olsztynie. Tam potwierdzono, że to ciało Olewnika, jednak w pracy laborantów dopatrzono się nieprawidłowości.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku wskazała, że laboranci pobrali wtedy trzy fragmenty kości: z uda, biodra i ramienia. Jedna z próbek, była zanieczyszczona i wykazała inny profil niż Olewnika. W takiej sytuacji zdaniem gdańskich śledczych, ekspertyzy powinny zostać powtórnie przeprowadzone, co się jednak nie stało. Dodatkowo ten fakt został zatajony. Co więcej, z olsztyńskiego laboratorium zniknęły też dowody - trzy fragmenty kości - do czego przyczynił się niewłaściwy nadzór nad dowodami rzeczowymi, przez co w 2010 roku należało wykonać ponowną ekshumację zwłok Krzysztofa Olewnika.
Naczelniczka laboratorium i biegły, który badania wykonywał, zostali oskarżeni o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników badań DNA. Ich proces przed elbląskim sądem rozpoczął się we wrześniu 2013 roku.
