Piątek, 19.04.2024, Imieniny: Adolf, Leon, Tymon
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii WYWIADY

Spokojnie! Wilk nie gryzie

23.03.2007, 01:16:56 Rozmiar tekstu: A A A
Spokojnie! Wilk nie gryzie

To prezydent powinien zabiegać o współpracę z opozycją dla dobra tego miasta – twierdzi Jerzy Wilk, Przewodniczący Klubu Radnych PiS i prezes Elbląskiej Spółdzielni Niewidomych Elsin. Z radnym Wilkiem rozmawialiśmy m.in. o uchwalonym niedawno budżecie Elbląga, problemach mieszkaniowych miasta oraz nienajlepszej współpracy opozycji z rządzącymi w mieście. 

- 1 marca Rada Miejska uchwaliła tegoroczny budżet miasta Elbląga. Pan jako przewodniczący Klubu Radnych PiS zgłaszał do niego kilka zastrzeżeń. Czego one głównie dotyczyły?

- Zgadza się. Po pierwsze ten budżet jest niższy niż w roku poprzednim, co wcześniej rzadko się zdarzało, gdyż zazwyczaj dochody miasta wzrastały. Dwa, wydatki na inwestycje są o połowę mniejsze. Miałem także zastrzeżenia do nowej struktury organizacyjnej Urzędu Miejskiego. Mamy teraz trzech wiceprezydentów, nie jest dla mnie jasny podział ich obowiązków i zakres kompetencji. Myślałem, że dostaną oni więcej swobody w działaniu, ale jednak każda decyzja opiera się nadal na prezydencie. Powstały ponadto nowe wydziały. Wyodrębniono kulturę od sportu, podobnie podzielono wydział rozwoju gospodarczego. Wielu mieszkańców już się w tym zagubiło, co nam zresztą sami zgłaszali.

- Radni PiS byli jednak podzieleni co do oceny budżetu. Wykazali to w głosowaniu za jego przyjęciem. Jedni zagłosowali za, drudzy przeciw, a inni wstrzymali się od głosu.

- Przed uchwaleniem budżetu były posiedzenia komisji i debata, która moim zdaniem była za późno by cokolwiek zmieniać. Zgłosiłem na niej sześć poprawek, ale żadna nie została uwzględniona. Nasi radni widzieli jednak kilka dobrych rzeczy w projekcie budżetu, m.in. w sprawach oświaty i inwestycji na Starym Mieście. Zdecydowaliśmy więc, że nie uchwalamy dyscypliny klubowej. W związku z tym ja i pan Hajdukowski zagłosowaliśmy przeciw, pan Pruszak się wstrzymał, a pan Olszewski głosował za. Daliśmy pewien kredyt zaufania prezydentowi, co zresztą podkreśliłem na sesji budżetowej, licząc na to, że w trakcie roku pewne rzeczy zostaną zmienione.

- Na ostatniej sesji przyjęto także „Program budownictwa mieszkaniowego na lata 2007-2010”. Czy Pana zdaniem jest to dobry program, który rozwiąże problemy braku mieszkań w Elblągu?

- Ten program, który dostaliśmy do rąk tuż przed sesją, jest słaby, bardzo słaby. Ja nawet z racji tych dyskusji powiedziałem, że ten program, który uchwaliliśmy w 2003 r. jest znacznie lepszy. On powinien nadal obowiązywać, według jego założeń, do roku 2008. W poprzednim tego typu programie znalazły się m.in. diagnozy, które postawiono na temat stanu substancji mieszkaniowej, zadłużeń, działalności ZBK-u oraz występujących w mieście potrzeb. Opracowano do niego także cały plan finansowy. Obecny dokument jest zbyt ogólnikowy. Mówi tylko, że są jakieś potrzeby, są plany i nic poza tym. Nie określa on nawet sposobu finansowania. Podejrzewam, że miasto nie wywiązywało się z tego programu i władze Elbląga zaczęły obawiać się, że ktoś zacznie je rozliczać z jego wykonania. Dlatego stworzono nowy, łatwiejszy w realizacji. W starym planowano oddawanie w ciągu roku 100 mieszkań. Teraz mówi się, że dobrze będzie, jeśli w roku oddamy 30 mieszkań i jeden budynek socjalny, czyli łącznie będzie ich maksimum 60. Inaczej mówiąc, oczekiwania mieszkańców są ogromne, bowiem na lokale komunalne lub socjalne czeka kilkaset osób, natomiast te propozycje w programie są coraz mniejsze. Dlatego głosowałem przeciwko jego przyjęciu.

- Miasto nadal boryka się z problemem rosnącego zadłużenia Zarządu Budynków Komunalnych. Tymczasem niedawno radni uchwalili wysoką 16 milionową dotację do mieszkań komunalnych.

- Były plany, że ZBK miał być przeorganizowany jako struktura i bardziej powiązany z Urzędem Miejskim. Myślano nad tym by niektóre działy, jak np. windykację długów, przenieść do miasta. Miał to być zakład, który będzie zarządzał nieruchomościami miejskimi. W tej chwili ta sytuacja idzie w odwrotną stronę, ponieważ to do ZBK przenoszeni są pracownicy z wydziału mieszkaniowego. A zadłużenie rośnie i wynosi bodajże 25 mln zł. Ludzie latami nie płacą za lokale, oczywiście nie wszyscy z własnej winy. ZBK nie wspiera ich jednak wystarczająco. Miała być zwiększona ilość prac, żeby ludzie mogli odpracowywać swoje długi. Mieszkańcy przecież korzystali z tego typu form oddłużenia. Miał się też rozpocząć ruch z zamianami zadłużonych mieszkań. Może wtedy ten dług ZBK by tak nie rósł. Jeżeli ktoś nie płaci czynszu przez trzy miesiące, to już urzędnicy powinni się tym zainteresować, co się w tej rodzinie dzieje i wysłać tam pracownika MOPS-u. A jeśli ktoś nie płaci przez kilka lat, to jest już „po herbacie”. Nie ma o czym rozmawiać, bo jak ten ktoś spłaci kilkadziesiąt tysięcy złotych?

ZBK nie jest samodzielną jednostką. Czynsze spływają do miasta, które przyznaje z kolei dotacje na utrzymanie ZBK. Wysokość czynszów jest znacznie mniejsza niż kwota dotacji, czyli jest to bez przerwy zakład dofinansowywany z budżetu miasta. Ta przepaść więc rośnie. Jedną z możliwości rozwiązania tego problemu, byłoby przekazywanie części mieszkań fachowcom, czyli zarządcom nieruchomości.

- Jak wygląda współpraca prawicowej opozycji i rządzącej lewicy w Radzie Miasta? Jakie są wasze największe zastrzeżenia do rządzących?

- Działają oni za bardzo zachowawczo. Współpracy większej między nami nie ma. Zwyczajowo, niektóre komisje zostały przyznane opozycji. Natomiast nasze pomysły nie są realizowane, a przecież nam także zależy na rozwoju miasta. Bardzo słaba jest szczególnie ta działka dotycząca rozwoju przedsiębiorczości i wprowadzania inwestorów. Uważam, że to jest pięta naszego miasta. To, że my ileś tam ulic wyremontujemy czy puścimy nowy tramwaj to jest ważne, ale ta estetyka nie może przesłonić tego, że jedną z najważniejszych rzeczy dla mieszkańców jest praca. Nie dziwmy się, że młodzi ludzie nie chcą się wiązać z Elblągiem i wyjeżdżają do Anglii, ponieważ tu nie ma atrakcyjnych miejsc pracy.

Zaniedbana jest zwłaszcza cała ta sfera związana z gospodarką, mieniem komunalnym, przedsiębiorczością, inwestowaniem i promocją. To, że w urzędzie pracują dwie dziennikarki i odpowiedzą na każde pytanie to nie znaczy, że promocja miasta dobrze działa. To nie na tym rzecz polega. Promocja to jest coś znacznie większego i poważniejszego. Jeżeli na promocję miasta liczącego 130 tys. mieszkańców daje się kilkadziesiąt tysięcy złotych na rok, to co to za promocja? Można za to jakąś broszurkę wydać, a nie promować nasze miasto w Polsce i na świecie. Ostatnio słyszałem rzecz bardzo dziwną, która bardzo mnie zaskoczyła. Otrzymuję informacje od różnych przedsiębiorców i firm, że są oni kierowani do Biura Promocji. Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto zajmuje się promocją zajmował się inwestycjami. To są dwie różne sprawy, całkiem odmienne. Tymi sprawami zajmuje się m.in. pani Agata Załuska i pamiętam, że rok temu miałem z nią jakiś konflikt dotyczący inwestora, który chciał zbudować elektrociepłownię na biopaliwa przy ul. Mazurskiej.

Na kilka dni przed sesją dostajemy uchwałę, w której miasto chce przekazać 7 ha bardzo atrakcyjnej działki przy tej ulicy, w dzierżawę na 30 lat pod wspomnianą inwestycję. Zacząłem się tym interesować z kilkoma osobami i wyciągnąłem z KRS-u wyciąg o tej firmie. Okazało się, że dysponowała ona kapitałem założycielskim w wysokości 49 tys. zł. Po interwencji mojej i innych osób, uchwała ta została zdjęta z obrad. Jak może dojść do tego, że nie sprawdzając wiarygodności inwestora, chce mu się oddać na tak długi okres czasu taką atrakcyjną działkę, którą później trudno byłoby miastu odzyskać?

- Wspomniał Pan o trudnej współpracy z lewicą. Po ostatnich wyborach samorządowych przez kolejną kadencję trudno będzie wam przebić się ze swoimi pomysłami. Znów jesteście w mniejszości, nawet w koalicji z PO.

- Na samym początku mieliśmy większość, ale kupiono dwóch radnych stanowiskami. Jeden został przewodniczącym, drugi otrzymał komisję. Wprowadzono nas tym samym w błąd. Jeżeli poglądy pana prezydenta i sposób działania SLD im odpowiadał, to mogli startować z tamtych list, a nie zdobywać dzięki Platformie i PiS mandaty radnych. To są już sprawy nieodwracalne. Trudno takie jest życie. Mam nadzieję, że wyborcy to ocenią i sposób postępowania tych ludzi. Jeśli zaś chodzi o realizację naszych zamierzeń, to będzie o to trudno. Wydaję mi się, że pan prezydent robi błąd nie współpracując z opozycją. Nikt nie jest nieomylny, w związku z tym prezydent powinien nas wysłuchać i wziąć pod uwagę nasze propozycje, ocenić je i podjąć dyskusję, a nie mówić „nie bo nie”.

Poza tym otoczenie zewnętrzne jest takie, że pan prezydent powinien zwrócić uwagę, na to, że wojewoda jest z PiS-u, marszałek z PO, a rząd jest prawicowy. Dlatego on powinien zabiegać o tą współpracę, nie tylko z wojewodą, marszałkiem i ministrami, żeby uzyskać środki, ale z tymi klubami w mieście. Jeżeli współpraca będzie zła w mieście, to my mamy kontakty i nasze opinie są również brane pod uwagę w tych środowiskach, w których działamy. Nie będziemy tym nic złego dla miasta robili, ale ta wroga postawa później ma jakieś oddziaływanie na decyzję marszałka, wojewody czy decydentów z Warszawy. Pan prezydent powinien brać to pod uwagę i starać się iść na pewne kompromisy. Na razie jest wyczuwalna pewna wrogość w stosunku do nas. Nie ma współpracy, wszystkie nasze wnioski są odrzucane. Cały czas pan prezydent podkreśla, że to on wygrał wybory. Oczywiście nikt tego nie kwestionuje, znamy wyniki, ale nikt nie jest nieomylny.

Mogę tylko zdradzić, że lewicowi i prawicowi radni nie są dla siebie wrogami. Z niektórymi radnymi SLD indywidualnie dobrze się współpracuje. Natomiast już przed samą sesją, odbywa się posiedzenie klubu, na które przychodzi pan prezydent i zapada decyzja o dyscyplinie, więc sytuacja staje się patowa. Często bywa tak, że na komisjach zapadają inne decyzje, a później klub SLD inaczej głosuje, bo pan prezydent przekonał go do swoich racji. Jest tak np. z radnymi „Dobrego Samorządu”. Z panem Macutkiewiczem rozmawiałem kilkakrotnie i widzę, że „czuje” te sprawy gospodarcze i na ten temat możemy rozmawiać. Podobnie jest z panią Sprawką, z którą długo się znam i na tematy osób niepełnosprawnych możemy mówić długo i przyjacielsko. Klub ten szedł do wyborów pod takim szyldem, że oni są bezpartyjni i wydawało mi się, że w pewnych sprawach będą obiektywni, że przy podejmowaniu decyzji będą brali pod uwagę nie poglądy polityczne, tylko rozsądek. Muszę powiedzieć, że jeszcze nie zdarzyło się, aby zagłosowali inaczej niż radni SLD.

- Nie udało się Panu zostać prezydentem Elbląga. Czy porażka zniechęciła Pana do kandydowania w przyszłych latach, a może wprost przeciwnie, zmotywowała i wystartuje Pan w nich?

- Tego nie wiem. Nigdy nie robię nic pochopnie. Do tego kandydowania przygotowywałem się przez wiele lat. Zdobywałem doświadczenie będąc 12 lat radnym. Gdy otrzymałem taką propozycję, postanowiłem w nich wziąć udział. Niektórzy uważali, że byłem na straconej pozycji, jednak zająłem drugie miejsce, zaraz po urzędującym prezydencie. Mimo, że posiadałem mniejsze środki na kampanię wyborczą od swoich najgroźniejszych rywali, pana prezydenta i pani Gelert. Były one trzy razy wyższe od moich. Jedną z przyczyn tego, że prezydent się nie zmienił, była może taka, że wyborcy bali się zmian. Lepiej przecież głosować na kogoś, kto może nie do końca zrealizował to, co obiecał, ale jest przewidywalny. Stwarzano taką atmosferę, że jak przyjdę ja, to wszystkich pozwalniam i zrobię czystki. Apelowałem więc do urzędników: „Nie bójcie się, Wilk nie gryzie!”. Fachowców bym na pewno nie zwalniał, ale jeśli ktoś ma wysokie stanowisko i jedyną jego zasługą jest to, że ma znaczek partyjny to oczywiście. Czy będę kandydował za trzy lata? Trudno mi powiedzieć, bo sytuacja wówczas może być całkiem inna. Dla mnie najistotniejsze jest to, żeby nastąpiły pewne zmiany. Wydaję mi się, że dwie kadencje i osiem lat, obojętnie czy to będzie rządził Wilk, czy Słonina, czy Gelert, czy Wcisła, to jest wystarczająco.

- Na sam koniec zapytam jeszcze o Elbląską Spółdzielnię Niewidomych „Elsin”, której jest Pan prezesem. Ponad pół wieku działalności na elbląskim rynku, to ogromne doświadczenie, jest się więc czym pochwalić.

- Spółdzielnia we wrześniu tego roku skończy 53 lata. Ja pracuję tutaj z kolei już prawie 29 lat. Poznawałem ją na kolejnych szczeblach i zdobywałem z czasem zaufanie pracowników. Od 1990 r. czyli od 17 lat kieruję tą spółdzielnią, wygrywając konkurs na stanowisko prezesa zarządu. Firma była wówczas w bardzo trudnej sytuacji i groziła jej upadłość. Obecnie jest raz lepiej, raz gorzej. Rok ubiegły zakończyliśmy wynikiem dodatnim, a więc mamy niewielki zysk. Zapewniamy pracę, jako jedyny zakład, 165 osobom niewidomym. Nikt w Elblągu i okolicach nie zatrudnia osób niewidomych. Najbliższy tego typu zakład mieści się w Gdańsku. Pracują u nas całe pokolenia rodzin. W roku ubiegłym przyznano nam nagrodę „Lodołamacza” dla najlepszego zakładu pracy chronionej.

Zgłosiliśmy się do tego konkursu nie wierząc zbytnio w końcowy sukces. Wzięto jednak pod uwagę nasze tradycje, te 50 lat pracy, także to, że mamy tutaj przychodnię rehabilitacyjną, bo zatrudniamy lekarzy, pielęgniarkę i masażystę. Zapewniamy tą opiekę medyczną pracownikom i to bez żadnej pomocy Narodowego Funduszu Zdrowia. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że jest nam coraz trudniej, ponieważ załoga się starzeje, pomoc jest coraz bardziej ograniczona, swoje robi także konkurencja tanich wyrobów z Chin. Potrzebne są tu zmiany organizacyjno-prawne. Powinno zmienić się przede wszystkim stare prawo spółdzielcze i nakierować je na gospodarkę wolnorynkową. Jednak nie zawsze pieniądz i zysk są najważniejsze. Nie tylko rachunek ekonomiczny się liczy. Nieraz warto stracić, ale zyskać coś innego...

Fot. Adam Wołosz

Rozmawiał: Rafał Kadłubowski

Wyślij wiadomość do autora tekstu

Oceń tekst:

Ocen: 0

%0 %0


Komentarze do artykułu (9)

Dodaj nowy komentarz

  1. 1
    0
    ~ mama Karoliny
    Piątek, 23.03

    Panie Jurku, życzę Panu dalszych sukcesów, bo wiem, że z przeciwnościami sobie Pan poradzi. To co robi Pan dla osób ubogich i niepełnosprawnych zapewnia Panu ich dozgonną wdzięczność i pamięć.

  2. 2
    0
    ~ eb
    Piątek, 23.03

    dużo ciekawych spostrzeżeń na temat pracy urzędu i kulis wyborów. Panie Jurku niech pan uważa, bo ten artykuł przysporzy panu kolejnych wrogów w ratuszu. Szkoda, że w swoich szeregach mieliście ludzi bez zasad, którzy sprzedali się czerwonym. Ale my o tym będziemy pamiętać, życzę dalszych sukcesów w działaniu.

  3. 3
    0
    ~ zatroskany
    Piątek, 23.03

    Wilk jest chyba jedynym radnym do którego można mieć jeszcze zaufanie w tym mieście

  4. 4
    0
    ~ emeryt
    Piątek, 23.03

    nie ma czym się przejmować panie Jurku, miło wspominam pracę w ELSINIE, jest pan normalnym człowiekiem i ludzkim szefem, a polityka to pomyje, dlatego machnij pan na nią ręką.

  5. 5
    0
    ~ Stawidłowa.
    Piątek, 23.03

    Rzeczywiście Pan Wilk budzi zaufanie. Mieszkańcy Wyspy Spichrzów zawdzięczaju mu, ze podjął inicjatywę oczyszczenia i uporządkowania grobli otaczającej wyspę. Szkoda, że prac tych nie doprowadzono do końca. Był plan sprowadzenia tu zabytkowego mostu podnoszonego, który niszczeje w Szopach, przy trasie na Jegłownik. Pan Wilk - człowiek z "prawej strony" poprawia reputację swego ugrupowania, tak potężnie nadszarpniętego przez b. dekarza, którego dzisiaj (i jego synów) ściga się listem gończym. Ale zawsze na początku "każdego początku" panuje chaos.

  6. 6
    0
    ~ Arti
    Piątek, 23.03

    hm przez 12 lat sięprzygotowywał do wyborów, a ja usłyszałem o nim dopiero przed samymi wyborami - ale w sumie fakt faktem, że w Elblagu media są głównie czerwone, wiec nie rozpisywano sięo Panu Wilku. Jestem jeszcze ciekawy jacy to dwaj zdrajcy sprzedali się za stanowiska - wymieńcie ich z Nazwisk (inne osoby wymieniliście) - każdy ma prawo wiedzieć co zrobiły osoby na których sie oddawało głosy. Panie Wilku powodzenia, a salcesona udupić!

  7. 7
    0
    ~ mieszkaniec
    Sobota, 24.03

    Zabiegać o dobro miasta (współpracę radnych) powinniśmy wszyscy, a nie tylko Prezydent. Zresztą sam Pan potwierdza takie działania ze swojej strony. Co do kandydowania na prezydenta - późno, ale pozwolę sobie na komentarz - "... "wilk" - bliżej ludzi" - któż by tego chciał, co za pomysł wizerunku, chyba dla myśliwych. A tak poza tym to życzę wytrwałości i powodzenia.

  8. 8
    0
    ~ Kasztan
    Niedziela, 25.03

    Jaki ojciec, takie dzieci.

  9. 9
    0
    ~ wyborca z Zawady
    Poniedziałek, 26.03

    aby zaspokoić twoją ciekawość Arti - to Pączkowski i Tomczyński, obaj startowali na Zawadzie, jeden z PO a drugi z PiS

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


1.1488769054413