Nie milkną echa tragedii przy ul. Akacjowej, gdzie 57-latek najpierw miał zabić swoją żonę, a następnie odebrać sobie życie. Okazuje się, że para osierociła czworo dzieci. Rodzeństwo apeluje o wsparcie.
Jesteśmy czwórką rodzeństwa. Kilka dni temu nasze życie runęło – w tragicznych okolicznościach straciliśmy oboje rodziców. Wciąż nie możemy otrząsnąć się z tego, co się wydarzyło. Ciężko jest nam ubrać w słowa to, co się stało. W jednej chwili zostaliśmy nie tylko bez naszych rodziców, ale również bez wsparcia, na które mogliśmy liczyć z ich strony. Jesteśmy sami z wielkim bólem i strachem o przyszłość. Nasz najmłodszy brat Wojtek ma tylko 15 lat i wymaga stałej opieki specjalistów oraz leków, które są kosztowne i konieczne dla jego zdrowia. Siostra ma zaledwie 19 lat i wciąż się uczy
- tak opisuje dramatyczną sytuację Aleksandra, jedna z rodzeństwa.
Młodzi ludzie proszą o wsparcie. Link do zbiórki znajdziemy TUTAJ.
Musimy zmierzyć się z kosztami, które nas przerastają: pogrzeb rodziców, leczenie traumy związanej z utratą rodziców, leczenie specjalistyczne i leki dla najmłodszego brata, pomoc prawną w celu ustanowienia opieki nad najmłodszym bratem oraz w sprawach spadkowych, utrzymanie naszego rodzinnego domu, abyśmy mogli w nim zostać, podstawowe potrzeby – jedzenie, opłaty, opał - czytamy na stronie zbiórki.
Nie wiemy jeszcze, jak poradzimy sobie z tą stratą, ale bez pomocy innych nie damy rady. Każda złotówka to dla nas wsparcie w codziennych wydatkach, leczeniu, utrzymaniu domu, a także szansa, byśmy mogli być razem i przetrwać ten koszmar. Dziękujemy wszystkim, którzy zdecydują się nam pomóc – to naprawdę wiele dla nas znaczy
- podkreśla Aleksandra.
Przypomnijmy. Do tragicznej zdarzenia doszło 10 sierpnia na terenie jednej z posesji przy ul. Akacjowej. W zaparkowanym aucie policja znalazła ciało 51-letniej kobiety z ranami postrzałowymi. Na posesji, niedaleko samochodu, znaleziono także ciało 57-letniego mężczyzny z raną postrzałową oraz broń palną, która została przekazana do badań balistycznych. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 57-latek najprawdopodobniej najpierw zastrzelił swoją żonę, a później popełnił samobójstwo. Mężczyzna miał sądowy zakaz zbliżania się do żony, z którą był w trakcie rozwodu.