Ponad 211 mln zł wynosi zadłużenie pasażerów jeżdżących komunikacją miejską bez biletów w całej Polsce. Tylko w warmińsko-mazurskim kwota zaległości wynosi ponad 9,3 mln zł. Ten problem jest również w Elblągu.
Polacy coraz częściej jeżdżą na gapę? Z najnowszych danych BIG InfoMonitor, w rejestrze dłużników figuruje już blisko 139 tys. osób, które nie uregulowały mandatu za jazdę bez biletu w wyznaczonym terminie. Łączna kwota ich przeterminowanych kar sięga 211,2 mln zł. To oznacza znaczący wzrost względem ubiegłych lat. Dla porównania - w 2020 r, kwota zaległości z tego tytułu wynosiła 171,3 mln zł, a liczba dłużników była niższa o ponad 6 tysięcy, co świadczy o narastającej skali problemu.
Wśród województw, które mają największy problem z ”gapowiczami” są łódzkie (65,8 mln zł zaległości), mazowieckie (46,7 mln zł) i pomorskie (16 mln zł). W województwie warmińsko-mazurskim kwota zaległości przekroczyła 9,3 mln zł i dotyczy ponad 7 tys. dłużników - średni dług na osobę to 1,3 tys zł.
Nie lepiej sytuacja wygląda również w Elblągu. W naszym mieście dług "gapowiczów" również wynosi miliony.
W 2024 r. stan wszystkich wierzytelności wynikających z opłat dodatkowych wynosi 3 651 tys. zł . Nałożono wtedy na 6 160 dodatkowych opłat
- informuje Michał Górecki, Kierownik Działu Zarządzania Komunikacją Zarządu Komunikacji Miejskiej w Elblągu.
Według danych najwięcej gapowiczów mieści się w przedziale wiekowym 35-44 lata – to aż 42 346 osób. W przypadku kobiet dominują osoby w wieku 25-34 lata (9 189 osób), natomiast wśród mężczyzn najwięcej zaległości występuje również w grupie 35-44 lata (33 532 osoby). Jednocześnie warto uwzględnić, że w niektórych miastach funkcjonują programy darmowej komunikacji dla uczniów i seniorów, co wpływa na ich mniejszą obecność w rejestrach dłużników i częściowo tłumaczy dominację osób z tych przedziałów wiekowych w statystykach zadłużenia.
Obserwowany wzrost liczby dłużników z tytułu przejazdów bez biletu i wartości ich zaległości to efekt kilku nakładających się zjawisk. Przede wszystkim, w warunkach rosnących kosztów życia, część osób dokonuje selekcji zobowiązań, nadając priorytet tym, których nieopłacenie niesie natychmiastowe konsekwencje. W efekcie płatności za transport publiczny częściej pozostają nieuregulowane. Dodatkowo, mimo upływu lat, wciąż widoczny jest wpływ pandemii, która przyczyniła się do rozluźnienia dyscypliny płatniczej i obniżenia wrażliwości społecznej na obowiązek terminowego regulowania „drobnych” zobowiązań
- komentuje dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.
Artykuł ten udziela odpowiedzi na problem dlaczego komunikacja miejska, nie tylko w Elblągu, jest tak słaba. Po prostu ednostki te wykonują usługę za darmo. Nie licząc osób uprawnionych do darmowych przejazdów, wielkość pasażerów jeżdżących beż ważnego biletu jest tak duża, że praktycznie wpływy finansowe nie pozwalają na jej udoskonalenie. Natomiast w myśl obecnego prawa ściąganie zaległości z kar jest tak skomplikowanym procesem, że praktycznie ich egzekucja nie przynosi efektów. Nawet ten proces powiększa straty. Najgorsze jest to, że to gapownictwo nie spotyka się w Polsce z potępieniem. W innych państwach takie przypadki traktowane są jak kradzież, a taki osobnik uważany jest za złodzieja. Jazda bez biletu w tych państwach przez tamtejsze społeczeństwo jest traktowana jako wyjątkowo niegodne zachowanie.
A Ukry policzone ile przejeżdżali za free?
Niech ktos litościwy, albo czyjaś matka - choćby patelnią - nauczy tego lebiegę zapisu: 3 651 000 zł lub 3,65 mln zł. A nie te jego wypociny...