Ponad 20 lat? Najpierw była jakaś Hipernowa, po niej oni. Te sklepy oferują słaby towar i są droższe od dyskontu. W dużych miastach hipermarket oferuje trochę jakościowego towaru. W Elblągu klienci mniej wydają na zakupy, sklep ma skromniejszą ofertę. Dzięki temu klienci po ważniejsze zakupy wybierają się do Gdańska. Na codzienne zakupy wystarczy pobliska Biedronka. Koło się zamyka.
co sie martwicie kaszub zgodzil na merkur i na dostawy bez ograniczen z upainy wiec trucizny nie zabraknie i wszyscy beda swiecic jak choinki po ruskich nawozach i o to chodzi
W Gdańsku jest Carrefour w CH Morena, parę razy większy od starego, nie zmniejszonego elbląskiego Carrefoura. Ceny tam są znacznie niższe, niż w Elblągu, no i rabaty przy aplikacji są spore. Wybór towarów też jest o wiele większy. Ruch jest tam gigantyczny, niezależnie od pory dnia.
Drożej niż w pobliskim Gdańsku, gorszy towar, mniejszy wybór. Przy średnim spalaniu poniżej 15l/km to się nawet bardziej opłaca pojechać do Gdańska, zrobić zakupy i wrócić. Taniej, wszystko w jednym miejscu, więc czas oszczędzamy na lataniu po mieście i szukaniu brakującego towaru. Inna sprawa, że sklep bojkotują ruskie ludzie z pokolenia "47 i imigranci z Ukrainy. A tych jest kilkadziesiąt procent mieszkańców.
Ponad 20 lat? Najpierw była jakaś Hipernowa, po niej oni. Te sklepy oferują słaby towar i są droższe od dyskontu. W dużych miastach hipermarket oferuje trochę jakościowego towaru. W Elblągu klienci mniej wydają na zakupy, sklep ma skromniejszą ofertę. Dzięki temu klienci po ważniejsze zakupy wybierają się do Gdańska. Na codzienne zakupy wystarczy pobliska Biedronka. Koło się zamyka.
co sie martwicie kaszub zgodzil na merkur i na dostawy bez ograniczen z upainy wiec trucizny nie zabraknie i wszyscy beda swiecic jak choinki po ruskich nawozach i o to chodzi
uciekają przed wojną
W Gdańsku jest Carrefour w CH Morena, parę razy większy od starego, nie zmniejszonego elbląskiego Carrefoura. Ceny tam są znacznie niższe, niż w Elblągu, no i rabaty przy aplikacji są spore. Wybór towarów też jest o wiele większy. Ruch jest tam gigantyczny, niezależnie od pory dnia.
W Łodzi Carrefour skurczył się do wielkości Żabki nano . Ciasno jak w toitoi, towar pod nogami. Niech się likwidują, nikt po nich nie będzie płakał.
Drożej niż w pobliskim Gdańsku, gorszy towar, mniejszy wybór. Przy średnim spalaniu poniżej 15l/km to się nawet bardziej opłaca pojechać do Gdańska, zrobić zakupy i wrócić. Taniej, wszystko w jednym miejscu, więc czas oszczędzamy na lataniu po mieście i szukaniu brakującego towaru. Inna sprawa, że sklep bojkotują ruskie ludzie z pokolenia "47 i imigranci z Ukrainy. A tych jest kilkadziesiąt procent mieszkańców.