Bardzo ciężki sezon

Rozpoczęty sezon 2005/2006 piłki ręcznej kobiet bez wątpienia będzie jednym z najtrudniejszych sezonów w historii elbląskiego Startu.  

Od wielu tygodni trwa zakrojona akcja najzagorzalszych i najwierniejszych sympatyków lokalnej drużyny w celach ratowania zasłużonego klubu. – Jest źle, musimy zrobić wszystko, żeby nasza największa lokalna „perełka” ostatnich lat nie przestała istnieć – mówią. - Jesteśmy zdeterminowani, żeby walczyć o tą drużynę.

Od dłuższego czasu Start, boryka się z dużymi kłopotami finansowymi. Z powodu braku pieniędzy zawodniczki nie pojechały na zgrupowanie przed sezonem, ani na mocno obsadzony turniej do Danii, gdzie jako jedyna drużyna z naszego kraju otrzymała zaproszenie.
- Zaległości wobec nas są uregulowane, na razie, ale brakuje pieniędzy na pozostałe podstawowe rzeczy – powiedziała Monika Pełka-Fedak w czasie specjalnej konferencji zorganizowanej przez fanów z przedstawicielami lokalnych mediów, trenera i zawodniczek. Na spotkaniu zabrakło jedynie działaczy klubowych, których nieobecność miejmy nadzieje tłumaczą bardzo ważne obowiązki związane z bieżącą działalnością klubu a nie strach przed konfrontacją. Należy wspomnieć, iż na konferencję przybył poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski, w przeszłości dwukrotnie prezes elbląskiego Startu. Wierzymy, ze wizyta ta nie miała nic wspólnego ze zbliżającymi się wyborami lecz była autentyczną troską o przyszłe losy klubu.
– Raz byłem prezesem, kiedy w klubie były pieniądze, zawodniczki, Mistrzostwa Polski i drugi raz, gdy była nędza, kiedy nigdzie nie można było znaleźć kasy. Dziś jesteśmy w nieco podobnej sytuacji, bo rzeczywiście pieniędzy jest mało. Obecny problem tego klubu i ich działaczy jest jeden, kasa! Według posła obecny zarząd pomimo nagonki pod swoim adresem robi wszystko, co w jego mocy.  
- Bywam na meczach, jak mam czas, możliwość. Obserwuję, rozmawiam i wiem, że tych pieniędzy jest ciągle mało. 70% budżetu to są pieniądze pewne i stałe od sponsorów, Browar i Urząd Miasta. Reszta to są takie środki, które się chodzi i załatwia. Pana Serwadczaka wyrzucą drzwiami, wlezie oknem, żeby namówić na 2-3 tysiące złotych. Pamiętam, jak z niektórymi dziewczynami jeździliśmy na mecze, a Prezes z własnej kieszeni musiał płacić za przejazd. Prezes klubu zawsze był społeczny i ani grosza nie dostawał. Bo nie było pieniędzy – dodał broniąc w swoim imieniu nieobecnych działaczy.

O tym, że nawet, jeśli były pieniądze w klubie, to nigdy nie było ich tak dużo jak się mówiło kiedyś wśród starych kibiców pamiętających złote czasu elbląskiego klubu przekonywała, wyraźnie poruszana przysłuchującej się rozmowie Iwona Blaszkowska.
- Browar kiedyś dawał większe pieniądze. Ale rozmawiamy o zupełnie innych pieniądzach. Nie mylmy pojęć, że było „ptasie mleczko”, bo go w Elblągu nigdy nie było. Była pensja, premia za mecz, ale to nie były kokosy. Dlaczego zawodniczki typu Ania Ejsmont, Anna Garwacka czy Izabela Czapko odeszły? Bo okazało się, że to wcale nie jest tak pięknie. Wszystko było na czas, ale te stawki były niższe niż w innych klubach.

Brak pieniędzy w klubie powoduje odpływ czołowych i znaczących zawodniczek w poszukiwaniu stabilnych i wypłacalnych pracodawców. Ze Startu odeszły: Kinga Polenz, Urszula Lipska, karierę zakończyła Anna Giejda. Podobno gdyby nie poważna kontuzja Elżbiety Olszewskiej to i ta zawodniczka zapewne pożegnałaby się z drużyną. W trudnej sytuacji klubu wydaje się naturalną rzeczą, że lukę po starych zawodniczkach przejmują młode, zdolne dziewczyny grające w MKS Truso.
- Współpraca z Truso układa się zupełnie nieźle. W tym sezonie jedną zawodniczkę, którą mogliśmy od nich wyciągnąć, to wzięliśmy (Hanna Sądej – przyp. red). Pozostałe są jeszcze juniorkami młodszymi. Na pewno przydadzą się do treningów. Natomiast olbrzymią szkodą byłoby zabierać je z Truso w momencie, gdy w przyszłym roku mają Olimpiadę Młodzieży w Elblągu i mają szansę na medal. Dziewczyny z juniorek młodszych to perspektywiczne zawodniczki, lecz nawet gdyby do nas doszły, to i tak za dużo by nam nie pomogły. Za duża jest różnica między piłką ręczna juniorek młodszych a seniorki – mówi trener.

Obecnie kadra drużyny liczy 15 zawodniczek, z czego trzy to bramkarki, a kolejne trzy: Katarzyna Koniuszaniec, Anna Frąckiewicz, Anna Żurawska w minionym sezonie grały bardzo mało. - Wiemy, że jest nas garstka i że rozpoczynamy ligę, która będzie dla tej garstki bardzo ciężka. Wiemy też, że kibice oczekują od nas jakiegoś wyniku sportowego. Mam nadzieje, że zadowolimy kibiców w jakiś sposób – powiedziała w imieniu swoim oraz całej drużyny kapitan zespołu Katarzyna Szklarczuk.  

W meczu inauguracyjnym w Szczecinie po wielogodzinnej podróży w jedną stronę w dniu meczu, elblążanki przegrały różnicą 15 bramek.