Dziś telefon ma każdy uczeń, niektórzy nawet dwa. To coraz większy problem. Przydałoby się nam wsparcie. Nie wiem jednak, czy akurat w takiej postaci - mówi dyrektorka jednej z elbląskich placówek oświatowych. W Sejmie właśnie ruszają prace nad ustawą zakazującą używania smartfonów w szkołach podstawowych.
Telefonów w szkołach zakazało już wiele państw europejskich, m.in. Grecja, Holandia, Portugalia, Szwecja, Bułgaria, Belgia. Czy w ich ślad pójdzie również Polska? Temat ten od jakiegoś czasu jest szeroko dyskutowany w naszym kraju. Teraz sprawa wróciła na tapet. W środę, 16 kwietnia, marszałek Sejmu Szymon Hołownia zorganizował debatę, która zainicjowała prace nad ustawą zakazującą używania smartfonów w szkołach. - Takie rzeczy dzieją się na świecie. W Luksemburgu w tej chwili wprowadzana jest regulacja zabraniająca od Wielkanocy smartfonów w szkołach do 11. roku życia. Są takie kraje, jak Francja, która zbanowała to już w 2018 roku w całości. W Austrii od 1 maja pełny zakaz. Na Łotwie od 31 maja "ban" do 6. klasy - mówił podczas spotkania marszałek i dodał, że zależy mu na tym, żeby "ten projekt od samego początku był wypracowany z ekspertami i w jak najszerszej rozmowie politycznej".
Wypracowanie jednego rozwiązania nie będzie jednak łatwe. Wprowadzenie dobrych praktyk dotyczących korzystania przez uczniów z urządzeń cyfrowych już jakiś czas temu zapowiedziało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Nie oznacza to jednak wprowadzenia całkowitego zakazu. Wiceszefowa MEN Katarzyna Lubnauer, zapytana o inicjatywę marszałka Sejmu, mówiła w czwartek (17 kwietnia) w Programie I Polskiego Radia, że "nie zawsze jest tak, że proste rozwiązania są rozwiązaniami skutecznymi", a propozycja Hołowni "na razie wygląda na działanie, które nie rozwiąże problemu". Jak informuje PAP, wiceszefowa MEN zaznaczyła, że trzeba walczyć z uzależnieniem dzieci od smartfonów, działać w kwestiach związanych ze zdrowiem psychicznym i resort edukacji takie działania prowadzi.
Warto dodać, że ponad połowa placówek w kraju, w porozumieniu z rodzicami, już wprowadziła zakazy albo ograniczenia dotyczące smartfonów - więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ. Wśród nich jest wiele elbląskich podstawówek. - Taki zakaz w naszej szkole obowiązuje już od paru lat. Uczniowie mogą korzystać z telefonów na lekcji tylko wtedy, jeśli jest to związane z prowadzonymi zajęciami. Teraz, w porozumieniu z radą rodziców, ustaliśmy, że od przyszłego roku w każdej klasie będzie miejsce, w którym dzieci będą odkładały urządzenia na czas lekcji - mówi Katarzyna Wyżlic, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 4 w Elblągu.
Telefon dziś ma każdy uczeń, niektórzy nawet dwa. Widzimy problem, widzimy, że dzieci coraz częściej uzależniają się od mediów społecznościowych, czy gier, że trudno im oderwać się od ekranu. Działania prowadzimy jednak dwutorowo. Duży nacisk kładziemy na edukację, profilaktykę. O tym mówimy podczas godzin wychowawczych, na informatyce, organizujemy warsztaty, różne akcje. Uczymy dzieci, jak mądrze korzystać ze smartfonów, ale też uświadamiamy im zagrożenia, jakie mogą czekać na nich w sieci, przybliżamy temat cyberprzemocy. Wsparcie na pewno by nam się przydało.
- dodaje dyrektorka.
Na problem uzależnienia dzieci od urządzeń cyfrowych i bezpieczeństwa w sieci uwagę zwraca również część rodziców.
Syn i córka uczęszczają do szkoły podstawowej i widzę, jak to wygląda. Ograniczam dzieciom korzystanie ze smartfonów, sprawdzam, co robią w sieci. Nie mam jednak wpływu na to, co dzieje się w szkole. Tam telefon ma każde dziecko, mają dostęp do TikToka, WhatsAppa, innych mediów społecznościowych. Co z tego, że ja staram się chronić swoje dzieci, skoro one poprzez rówieśników mają dostęp do takich treści, które zdecydowanie nie są dla nich. W takich sytuacjach czuję się bezradna, dlatego jestem zwolenniczką wprowadzenia takiego zakazu w szkołach
- przekonuje elblążanka, mama pierwszoklasisty i trzecioklasistki.
Tego juz się nie cofnie, od dzieci po starych są uzależnieni i nawet starzy zamykają się w wirtualnym świecie i zapominają o życiu w realu, rodzice na spacerach z maluchami zamiast rozmawiac z maluchem gapią się bezmyslnie w telefony, a dzieciak leży jak kołek taki popieprzony świat i będzie tylko gorzej
Nie popieprzony świat tylko ludzie. Nikt inny tego nie robi, Jednak nie zgadzam się, że tego nie da sie cofnąć. Niemniej widać, ze najpierw kolejny raz zrobiono problem, a teraz wspaniałomyślnie bedą ten problem naprawiać. A od samego początku powinny być zakazy uzywania komórek przez małe dzieci szczególnie, a w szkołach to już w ogóle. A oni najpierw gadali "róbta co chceta" a teraz jak wiele osób z głupoty ciążko wyleczyć, to oni będą wstawiać zakazy i pewniakiem nie omieszkają rykoszetem walnać też w normalnych.
I słuszne rozwiązanie Kasiu
Co robisz rodzice ? Tak jest zakaz dzieci i w szkole .... Bo głów szkodliwe !
Bardzo dobrze tak jest zakaz dla dzieci
Ta ministra od nauki rządu Tuska i Trzaskowskiego walcząca na co dzień z Kosciołem, zwolenniczka LGBT i aborcji może tylko doprowadzić oświatę do ruiny.
Tak jak to robił czarnej i tą szczerząca klawiaturę Zalewska
miało być oczywiście Czarnek-a nie...
Tego typu przykłady idą od rodziców. Jeśli rodzic przegląda internet w telefonie to dziecko też się tego uczy jako sposobu spędzania wolnego czasu. Mózg takiej osoby zamiast być normalny to wygląda jak telefon. Często podróżuje komunikacją miejską i bardzo często widzę ludzi w telefonach. To są efekty zamknięcia ludzi w domach jak był COVID bo co taka osoba miała innego robić jak wszystkiego się zabraniano bo jakiś pseudo wirus był w powietrzu. Teraz są efekty takie, że dzieci są zaburzone psychicznie, potrzebują okularów bo telefon waźniejszy był. A jakoś nikt się nad tym wcześniej nie zastanawiał bo trzeba było wciskać kit że jakiś wirus jest wszędzie.