Poniedziałek, 6.05.2024, Imieniny: Judyta, Jan, Jurand
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii POLECANE

Przed nami "Aleksandry 2011" - prezentacja Marty Masłowskiej i Mirosława Siedlera

01.03.2012, 13:40:40 Rozmiar tekstu: A A A
Przed nami

Nagrody za teatralne role roku są przyznawane w Elblągu od 2001 roku. Początkowo były to nagrody pieniężne, ale po trzech latach laureaci zaczęli otrzymywać  również statuetki  "Aleksandra". Nawiązują one do postaci Aleksandra Sewruka. To z jego inicjatywy usamodzielniła się elbląska scena teatralna. Od pięciu lat jest patronem naszego teatru.

Najważniejszą dla aktorów statuetkę przyznają widzowie. 2 marca na info.elblag.pl rozpocznie się głosowanie, za pośrednictwem którego elblążanie będą mogli typować najpopularniejszego aktora lub aktorkę. Aby ułatwić wybór, przedstawimy wszystkich aktorów  naszego teatru, którzy brali udział w spektaklach podlegających ocenie.

Jako ostatnich przedstawiamy - Martę Masłowską i Mirosława Siedlera.

Marta Masłowska - w roku 2002 ukończyła Policealne Studium Aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Od tamtej pory zaangażowana w zespole artystycznym Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Znana m.in. z roli Lady Edyty w spektaklu "Książę i żebrak" Marka Twaina, w reżyserii Konrada Szachnowskiego, Hudel w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina, w reżyserii Artura Hofmana oraz  Jany w "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki, w reżyserii Katarzyny Deszcz. Specjalnie dla czytelników info.elblag.pl wyjawiła jak się zaczęła Jej przygoda z aktorstwem i jak to się stało, że trafiła akurat do elbląskiego teatru.

Jak zaczęła się Pani przygoda z aktorstwem?


Mój dziadek był aktorem, babcia też  pracowała w teatrze. Jako mała dziewczynka miałam możliwość oglądania zarówno spektakli, jak i poznawania Teatru od zaplecza. To prawdopodobni miało duży wpływ na wybór przeze mnie tego zawodu.

Od 2002 związana jest Pani z Teatrem im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Jak trafiła Pani do naszego miasta?

Już rok wcześniej zostałam zaproszona przez  dyrektora  Dariusz Bartona na casting do „Snu nocy letniej”. Niestety realizacja wtedy nie doszła do skutku. Pierwszy raz miałam możliwość wystąpić na elbląskiej scenie w spektaklu „O dwóch takich co ukradli księżyc”. Później, będąc jeszcze studentką zagrałam Jane Wartington w „Oknie na parlament” i wtedy, ówczesny dyrektor, zaproponował mi angaż.

Czyli wcześniej była Pani w Elblągu?

Tak kilka razy.

Jakie było Pani pierwsze wrażenie, kiedy przyjechała Pani do Elbląga?

Poznałam tu bardzo fajnych ludzi i poprzez to, miasto kojarzyło mi się bardzo pozytywnie.

Która rola stanowiła dla Pani największe wyzwanie?


Prawie każda rola stanowi wyzwanie, bo staramy się „przeskoczyć siebie”, być za każdym razem inni, ale i wiarygodni. I to w tym zawodzie jest najpiękniejsze.   

W kogo chciałaby się Pani wcielić, o jakiej roli Pani marzy?


Niestety najczęściej jest tak, że tych wymarzonych, wytęsknionych ról nie dostajemy. Tak było na przykład z Alą w „Tangu”, którą bardzo chciałam zagrać. Wiem natomiast, że niesamowite efekty można uzyskać w pracy z ciekawymi, twórczymi ludźmi, i na takie role mam apetyt.

Proszę dokończyć zdania mówiąc pierwsze, co Pani przyjdzie na myśl:

Jestem… człowiekiem.

Marzę o… wiośnie.

Autorytetem jest dla mnie… bardzo za nim tęsknię, ale nie mam.

Nie mam czasu na…  spacery.

Zawsze uśmiecham się, gdy…
jestem szczęśliwa.

Wzruszam się gdy…
oglądam reklamę „Milki”- co zbliża do siebie. Ryczę jak bóbr.

W wolnych chwilach… czytam bajki, układam klocki, puzzle…

„Aleksander” jest dla mnie…
nagrodą.


Mirosław Siedler – aktor i dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. W 1982r. debiutował rolą Abla w "Teraz na ciebie zagłada" Jerzego Andrzejewskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Rolę dyplomową - Romeo w sztuce "Romeo i Julia" Williama Szekspira zagrał w Teatrze Dramatycznym w Elblągu. Jest absolwentem Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi. W swoim dorobku na m.in. rolę Prospera w "Burzy" Williama Szekspira, w reżyserii Carlosa Carvalheiro/Mirosława Siedlera/Anny Makrzanowskiej,  Króla Jana Kazimierza w "Mazepie" Juliusza Słowackiego, w reżyserii Wiaczesława Żiły oraz  Francisa w "Kolacji dla głupca" Francisa Webera, w reżyserii Ewy Marcinkówny. Nam zdradził, kto dla niego jest autorytetem i czy jest jakaś rola, o której marzy.
 
Jak się zaczęła Pana przygoda z aktorstwem?

W trzeciej klasie podstawówki powiedziałem, że będę aktorem. Nie spotkało się to z akceptacją społeczną, a szczególnie rodziny, dlatego też udałem się do „podziemia informacyjnego” na następne kilkanaście lat. Miałem jednak w dalszym ciągu ogromne chęci bycia aktorem, które  wyrażałem poprzez uczestnictwo w akademiach i apelach szkolnych. Te chęci spotęgowały się w liceum. Należałem wówczas do grupy, która była postrzegana jako grupa teatralna. Pisaliśmy scenariusze, robiliśmy teatrzyk szkolny (nie tylko okolicznościowy), odnieśliśmy parę sukcesów. Mimo tego, w liceum, na pytanie: co zamierzam dalej zrobić z życiem, nie chciałem wyjawić prawdziwej odpowiedzi, pozostawałem w moim „podziemiu”. Jako, że nie miałem problemów z językiem rosyjskim wymyśliłem wersję oficjalną, że pójdę na filologię rosyjską. To już był poważny, akceptowany kierunek. Po maturze, złożyłem jednak dokumenty na Wydział Aktorski Łódzkiej Filmówki, ale równolegle, tak na wszelki wypadek, do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie, na Filologię Rosyjską. Udało mi się dostać na studia w Łodzi z najwyższą ilością punktów, a po czterech latach ciężkiej pracy zostałem magistrem sztuki, czyli aktorem dyplomowanym.

Co spowodowało, że znalazł się Pan w elbląskim teatrze?


W trakcie studiów, w roku 1981 walczyliśmy, by nasze spektakle dyplomowe nie były pokazywane jedynie w teatrze szkolnym, bo obejrzeliby je  wtedy jedynie nasi przyjaciele i rodzina. Nam zależało na tym, żebyśmy mogli pokazać je również w zawodowych teatrach, na prawdziwych scenach. Nasz ówczesny profesor, znakomity aktor Teatru Nowego w Łodzi, Andrzej May, został dyrektorem elbląskiego teatru, a dziekanem Wydziału Aktorskiego został Jan Machulski, który był otwarty na nasze propozycje. Panowie doszli do porozumienia. Przyjechaliśmy do Elbląga silną, kilkunastoosobową grupą i na dużej scenie zrealizowaliśmy spektakle dyplomowe: "Romea i Julię", "Farfurkę Królowej Bony", "W małym dworku". To były spektakle, które obsada oparta była głównie na studentach. Byłem w Elblągu przez prawie pół roku i związałem się emocjonalnie z tym miastem i z tym Teatrem.

Jakie były Pana pierwsze wrażenia, kiedy przyjechał Pan do Elbląga?


Pierwszego dnia, mało brakowało, a zostałbym aresztowany. Tego dnia kupiliśmy dziewczynom kwiaty i przeszliśmy studencka grupką od ul. Brzeskiej w stronę centrum. Kiedy byliśmy przy ul. 1 Maja nagle zrobiło się gęsto i „niebiesko”. Mój kolega uświadomił sobie wtedy, że nie ma przy sobie dowodu osobistego, co w tamtych czasach oznaczało duże kłopoty. Zatrzymał nas milicjant. Zrobiła się niemiła atmosfera, dziewczyny zaczęły go bronić przed milicjantami… My tylko szliśmy sobie na spacer z kwiatami. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że idziemy w stronę pomnika, a to był koniec sierpnia… Znaleźliśmy się w złym miejscu, o złym czasie. Potem nastał okres intensywnej pracy i raczej wspominam to poprzez pryzmat Teatru, widowni i spektakli żywiołowo odbieranych.

Czy pośród wszystkich zagranych przez Pana ról jest taka, która była szczególnym wyzwaniem?

Dla każdego aktora, każda rola jest wyzwaniem. Nie ma małych ról, są tylko mali aktorzy. Za każdym razem aktor uczy się od początku. Nawet jeśli miałby ukończoną najlepsza uczelnię z najlepszym wynikiem. Każdą postać trzeba poznać, zgłębić, albo stworzyć. I to jest najtrudniejsze w pracy aktora, a nie nauka na pamięć tekstu, jak się wielu osobom wydaje. Mam takie role, które kocham i za którymi tęsknię. To jest rola Ariela w "Burzy" Szekspira w Teatrze Nowym w Łodzi, w reżyserii Jana Bratkowskiego, ze scenografią Krzysztofa Pankiewicza. To było zjawiskowe przedstawienie. Taką rolą jest też niewątpliwie rola Wiktora w spektaklu "Wiktor albo dzieci u władzy" Rogera Vitraca, w reżyserii Bogdana Cybulskiego, ze scenografią Jana Banuchy. To była niezwykle emocjonalna, niezwykle intensywna i ważna praca. Rola, którą sobie bardzo ceniłem, to rola w „Aktorze” Bogusława Schaeffer - pierwsza realizacja w reżyserii Bogdana Cybulskiego. Spektakl był pisany dla Jana Peszka a w prapremierowej wersji zagrałem ja. Dla mnie było to gigantyczne wyróżnienie i ogromna satysfakcja z grania.

A jeśli chodzi o role, które są przed Panem, czy jest jakaś o której Pan marzy?

Mam dwie wersje odpowiedzi na to pytanie. Wersja A - dla mężczyzny jest to sztampowo - Hamlet, bo chyba wszyscy tego oczekują. A wersja B – nie wiem; ciągle coś się tworzy. Nie zawsze znamy całą literaturę dramatyczną, żebyśmy mogli powiedzieć ze stuprocentową pewnością, które role są naszymi wymarzonymi. Gdybym przed realizacją "Aktora" został zapytany o wymarzona rolę pewnie bym odpowiedział, jak większość młodych aktorów, że Hamlet. Po realizacji "Aktora" wiedziałbym, że tamta odpowiedź była zła. Ja wciąż szukam nowych wyzwań.

Na koniec proszę o dokończenie paru zdań. Proszę powiedzieć pierwsze, co Panu przyjdzie na myśl.

Jestem... człowiekiem. Aktorem, reżyserem czy dyrektorem - się bywa. Człowiek to brzmi dumnie.

Marzę o... odpoczynku, spokoju, normalności.

Autorytetem są dla mnie... dyrektorskim, reżyserskim - Kazimierz Dejmek, aktorskim - Andrzej May, Jan Machulski, Jan Peszek, Bronisław Wrocławski… Jest ich paru.

Zawsze uśmiecham się, gdy... mnie ktoś "rozbraja" swoją postawą, zachowaniem, tekstem. Czasami dobry film, dobra sztuka teatralna wywołuje u mnie uśmiech.

Wzruszają mnie... prawdziwe przejawy ludzkości. One są najczęściej w wykonaniu kilkuletnich, młodych ludzi, bo są prawdziwe, szczere. Takie rzeczy wzruszają.

W wolnych chwilach... co to są wolne chwile?

"Aleksander" jest dla mnie... moją częścią historii tego Teatru. Stworzyłem ją po to, by teatr miał swoją legendę. Wcześniej były wręczane trzy kawałki blachy, które z niczym się nie kojarzyły. Chciałem, żeby aktorzy tego Teatru ( i nie tylko) dostawali nagrodę, która ma znaczenie, swój ciężar gatunkowy i która z czymś się wiąże. Nie bez powodu ta nagroda nazywa się "Aleksader". Jest to na cześć Aleksandra Sewruka, wieloletniego dyrektora również tego Teatru. Sewruk jako pierwszy zaczął mówić o tym, żeby w Elblągu powstał samodzielny Teatr.
 

Kamila Jabłonowska
Wyślij wiadomość do autora tekstu

Oceń tekst:

Ocen: 1

%100.0 %0.0


Komentarze do artykułu (0)

Dodaj nowy komentarz

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


1.3821671009064