Jak się pozbyć złego sąsiada?

Dziennik Elbąski napisał:

Sąsiad podpalił mnie dwukrotnie w przeciągu 8 miesięcy. Straciłam niemal cały swój majątek. Policja nie może mi pomóc, a miasto chyba nie bardzo chce.

Czy kolejny raz, dopiero jak dojdzie do tragedii wszyscy będą pytali: Jak do tego doszło? Dlaczego nikt nie reagował? — pyta mieszkanka ul. Żyrardowskiej.

W jednej połowie bliźniaka przy ul. Żyrardowskiej mieszka 50-cioparoletni Edward T. Libacje alkoholowe w jego zrujnowanym domu są na porządku dziennym, schodzą się tam menele z
całej okolicy (...)

W domku nie ma prądu, gospodarz i jego goście korzystają więc ze świeczek, a ogrzewając się paląc gazety i stare szmaty. W odstępie 8 miesięcy w jego mieszkaniu dwukrotnie wybuchł pożar. To sąsiad, jakiego można życzyć najgorszemu wrogowi.

W drugiej połowie bliźniaka mieszka Ewa D. wraz z córką. Pod koniec sierpnia wyremontowała swoje mieszkanie. Ściany i sufity zostały wycekolowane i pomalowane. Gdy pozostało już tylko oderwać taśmy malarskie spod sufitu i ustawić meble, wybuchł pożar u jej sąsiada. Dom został zniszczony przez ogień i wodę.

Kobieta od wielu miesięcy nie czuje się bezpiecznie. Na widok palącej się świeczki w oknie sąsiada chwyta za telefon. Najbardziej obawia się tego, że ogień wybuchnie nocą i nie zdąży uciec wraz z córką z domu.

Bez odzewu z miasta — 25 sierpnia do prezydenta Elbląga trafiła petycja z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu z sąsiadem — opowiada pani Ewa. — Podpisali się pod nią wszyscy moi sąsiedzi. Minął ponad miesiąc, a ja nie dostałam nawet odpowiedzi. Byłam również osobiście na rozmowie z prezydentem, oczywiście niczego mi nie obiecywał.

W tej sprawie interweniowali również jej sąsiedzi z ul. Żyrardowskiej, m. in. Mirosław Kozłowski, szef elbląskiej „Solidarności”, który mieszka vis á vis (...)

Więcej w Dzienniku Elbląskim.