Sobota, 18.05.2024, Imieniny: Alicja, Feliks, Eryk
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii PRASÓWKA

Ofiary stróżów prawa

29.09.2009, 09:40:48 Rozmiar tekstu: A A A
Ofiary stróżów prawa

- Mnożą się przypadki, gdy policjanci biją, twierdząc, że to środek przymusu bezpośredniego. A potem są bezkarni - pisze tygodnik Polityka. Krzysztof Paliwoda, szesnastolatek z Pacanowa pod Częstochową, w tegoroczny letni wieczór poszedł z dwoma kolegami łowić ryby w gliniance, która łączy dwie posesje: rodziców chłopca - państwa Paliwodów - i sąsiada Tadeusza K. Sąsiad jednak uważa, że tylko on ma wyłączne prawo do glinianki. Jego zięć Michał W. pracuje w sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej w Oleśnie Śląskim, a policjant w rodzinie przydaje szacunku w wiejskim środowisku. Teść z zięciem przeszli na działkę państwa Paliwodów. Policjant uderzył Krzysztofa pięścią w twarz, teść krzyczał i groził, że wydłubie mu oczy, a jak będzie miał broń, to zastrzeli. Policjant siłą przeprowadził chłopaka na posesję Tadeusza K. Tam zdzielił go po raz drugi. Krzysztof wyrwał się i uciekł - opisuje Polityka.

Następnego dnia państwo Paliwodowie udali się na najbliższy komisariat w Krzepicach i złożyli doniesienie. Zdziwili się, kiedy 1 lipca 2009 r. dostali z komisariatu pismo, z którego wynikało, że wszczęto dochodzenie w sprawie gróźb karalnych kierowanych pod adresem ich syna przez Tadeusza K. Ani słowa o biciu i udziale w incydencie policjanta Michała W. Sprawa tylko pozornie jest banalna. Dotyczy nie tylko poważnego naruszenia przez policjanta regulaminu służby i kodeksu etycznego, ale też jego udziału w przestępstwie. Prokuratura w Częstochowie jeszcze nie postawiła zarzutów Michałowi W. Na liście kwalifikacji prawnych nie umieszczono paragrafu zagrożonego najwyższą karą - prokurator nie zauważył, że policjant wraz z teściem pozbawili wolności małoletniego Krzysztofa Paliwodę. Uprowadzili go i siłą przetrzymywali na swojej działce - wskazuje Polityka.

U państwa Paliwodów nie przelewa się, nie stać ich na wynajęcie adwokata. Sami nie poradzą sobie z połączonymi siłami policyjno-prokuratorskimi, nie doprowadzą skorego do bitki policjanta przed sąd. Prokuratura powołała biegłego internistę, który ma ocenić, czy ich syn doznał uszkodzenia narządów ciała skutkującymi chorobą trwającą powyżej siedmiu dni. Jeżeli obrażenia były mniej groźne, sprawę umorzy. Paliwodowie będą wtedy mogli dochodzić sprawiedliwości na drodze cywilnej, a na to ich nie stać. - Ten policjant wie, że domagamy się, aby jego też objęło śledztwo - opowiada ojciec Krzysztofa. - Przyszedł do nas wieczorem. Zachowywał się jak szeryf: to nie on ma się nas bać, ale my jego.

Licencja na nadużycie

Zastraszanie przypadkowych ofiar to właściwie standard w postępowaniu policji. - Zostałem pobity przez pomyłkę - opowiada dziennikarzowi Polityki 57-letni bezdomny Jan Z. z województwa mazowieckiego. - Wylegitymowali mnie na ulicy, wsadzili do radiowozu, a stłukli na komisariacie.Miał pecha, bo takie samo imię i nazwisko nosił bandzior poszukiwany przez policjantów. Tyle że tamten był młodszy od Jana Z. o 20 lat. - Kiedy wypuszczali mnie z policyjnego dołka (policyjnej izby zatrzymań), nawet nie przeprosili. Ostrzegli tylko, żebym nie podnosił rabanu, bo wtedy dopiero dadzą mi popalić.

Trudno ocenić, ile osób, które dotknęła przemoc, a potem szantaż, decyduje się na drogę sądową wskazuje Polityka. Tym bardziej że to droga przez mękę. W Polsce sprawy o nadużycie uprawnień przez funkcjonariuszy toczą się latami. Niedawno zakończyła się kolejna odsłona procesu czterech policjantów, którzy w 2004 r. ostrzelali w Poznaniu samochód marki Rover. Zginął wtedy 19-letni Łukasz T., a jego kolega Dawid Lis odniósł ciężkie rany, do końca życia będzie inwalidą.

Policjantów uniewinniono, gdyż - według sądu - użyli broni zgodnie z prawem. Strzelali, bo czuli się zagrożeni. Podejrzewali, że samochodem porusza się groźny przestępca, próbowali auto zatrzymać, ale kierowca nie słuchał ich poleceń. Dla sądu nie miało znaczenia, że młodzi mężczyźni też czuli się zagrożeni. Byli przekonani, że napadli ich bandyci - policjanci poruszali się cywilnym samochodem i nie mieli mundurów. Rodziny ofiar zapowiedziały apelację, a potem wniesienie skargi do Trybunału Międzynarodowego w Strasburgu.

Strasburg to dla wielu ofiar policyjnych nadużyć jedyna droga do sprawiedliwości. Ale i strasburska sprawiedliwość jest nierychliwa.

Syna państwa Lewandowskich zatrzymała w sierpniu 2000 r. w Legionowie pod Warszawą załoga policyjnego radiowozu. Policjanci podejrzewali, że to on wybił szybę na klatce schodowej w jednym z bloków. Według wersji chłopaka, funkcjonariusze podczas zatrzymania przewrócili go na ziemię i brutalnie skopali. Poszkodowany złożył doniesienie o przestępstwie, prokurator postępowanie umorzył. Policja zaś wszczęła dochodzenie przeciwko chłopakowi o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie funkcjonariuszy. Umorzyła je, gdyż 27 maja 2001 r. Paweł Lewandowski popełnił samobójstwo. Dwa miesiące po umorzeniu przez prokuraturę sprawy przeciwko policjantom.

Polskę ukarano kwotą 10 tys. euro, osiem lat po śmierci chłopaka. Konkluzja strasburskiego wyroku brzmiała: młodego człowieka potraktowano nieludzko i znieważono go nie tylko cieleśnie, ale też poniżono psychicznie.

Mimo powtarzających się strasburskich wyroków, bardzo kosztownych dla Polski, policja nie rezygnuje ze strategii obrony przez atak, czyli wytaczania procesów odwetowych. Sięga też po inną broń: gry na zwłokę, o czył pisał tygodnik Polityka-(5 numer 2008). 

Ponad prawem

To, że funkcjonariusze i ich przełożeni idą w zaparte, można łatwo wyjaśnić: policjant, którego sąd skazuje prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne, zostaje wydalony ze służby i traci prawo do emerytury policyjnej, a także do mieszkania służbowego. Wystarczy jednak dobrze żyć z przełożonymi, by mimo niekwestionowanej winy, zatrzymać przywileje - pisze dalej Polityka.

Tomasz Sitarek z Sieradza, wydawca muzyki hiphopowej, opowiedział tygodnikowi o wypadku drogowym, w którym uczestniczył: - 12 lutego 2008 r. jechałem z dwoma kolegami swoim BMW. Nagle w mój wóz wycedził z całą siłą Ford Mondeo. Kierowca wyskoczył i uciekł w pole. Ale zgubił portfel. Były w nim dokumenty i odznaka policyjna. Zadzwoniłem na policję i powiedziałem, że sprawcą wypadku jest sierżant policji Grzegorz T. Dodałem, że sprawca uciekł.

Tomasz Sitarek trafił do szpitala z poważnymi urazami kręgosłupa. Wszczęto poszukiwania sierżanta. Inny policjant z Sieradza, sierżant Piotr U., uzyskał informacje, że uciekinier prawdopodobnie przebywa w mieszkaniu na jednym z sieradzkich osiedli. Tam trzeźwieje. Przekazał tę wiedzę przełożonemu Grzegorza T. Ale tropu nie sprawdzono. Wysłano za to helikopter i kilkudziesięciu funkcjonariuszy, aby przeczesywali lasy wokół miasta. - Istniała obawa zagrożenia jego życia i zdrowia. Wokół znajdują się tereny niezamieszkane oraz rozlewisko rzeki Warty - tłumaczy Polityce rzecznik KPP w Sieradzu.

Następnego dnia o 16.50 sierżant T. zgłosił się na policję. Bez obaw mógł już poddać się badaniom krwi. Oświadczył, że uciekł z powodu nieokreślonej obawy przed trzema mężczyznami w BMW. Dwa dni po wypadku napisał prośbę o przeniesienie go w stan spoczynku. W policji pracował od 17 lat, teraz za zgodą przełożonych odszedł na emeryturę. Kilka miesięcy później za spowodowanie wypadku i ucieczkę został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Wyrok jest już prawomocny. Przełożeni sierżanta wydając zgodę na jego błyskawiczne odejście na emeryturę, mieli świadomość, że ciąży na nim poważny zarzut.

Ta najgorzej pojęta solidarność zawodowa stała się w polskiej policji poważnym problemem. Ze statystyk dostępnych na stronie internetowej Komendy Głównej Policji wynika, że przełożeni skutecznie bronią swoich podwładnych. Liczba przewinień policjantów wzrasta (w 2002 r. - 5710, w 2008 r. - 6361), ale liczba kar maleje (w 2002 r. ukarano dyscyplinarnie 2855 policjantów, w 2008 r. - już tylko 620). Siedem lat temu wydalono ze służby 308 policjantów, w ub.r. zaledwie 27. To wcale nie oznacza, że policjanci stają się bardziej uczciwi. Na pewno są bardziej bezkarni.

Polityka wskazuje iż, teraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka przygląda się sprawie informatyka Piotra D., który domaga się od policji 200 tys. zł odszkodowania. Z powodu pomyłki antyterroryści wpadli do jego mieszkania i pobili go (ma uszkodzony kręgosłup). Policja wnosi o oddalenie roszczenia, nie poczuwa się do odpowiedzialności.

Fundacja alarmuje, że podobnych spraw przybywa. Policja łamie prawo i uchyla się od odpowiedzialności. Najgorsze, że pobłażliwość wzmaga arogancję funkcjonariuszy, buduje w nich poczucie, że są ponad prawem. Pan Paliwoda, właściciel podczęstochowskiej glinianki, wciąż wspomina wieczorną wizytę mundurowego zięcia swego sąsiada: - Oświadczył, że on się nie boi. Miał już trzy podobne sprawy i żadnej nie przegrał.

Takich przypadków w Polsce jest znacznie więcej, tylko, że wiele ofiar nagannych działań policji boi się o tym mówić. Do naszej redakcji zgłosiło się dwóch czytelników, którzy także padli ofiarą arogancji policjantów.

Jak opisuje jeden z nich - zostałem zatrzymany przez elbląską policję kryminalną, w trakcie przesłuchania bili mnie bym się przyznał do zarzycanych mi czynów. Nie słuchali w ogóle moich wyjaśnień, zatrzymali mnie bo wyglądałem podejrzanie i jak się później okazało byłem niewinny. Na początku chciałem złożyć doniesienie do prokuratury, ale znajomi mnie odwiedli od tego wskazując, że będę miał jeszcze więcej problemów przez to. Może jak Państwo opiszą takie sytuacje to coś się zmieni. Policja powinna przecież przestrzegać prawa.

Z podobnym zachowaniem spotkał się inny czytelnik, który do naszej redakcji przyszedł z rodzicami, którzy zażenowani byli działaniem policji.
 
- To nieprawdopodobne jak wyglądał nasz syn jak odbieraliśmy go spod komendy policji. Miał złamaną rękę i podbite oko. Na pewno nie zostawimy tak tej sprawy i będziemy na bieżąco informować redakcję o toku postepowania. Chłopak milczał, niewiele mówił. Wskazał jedynie, że się boi i ma nadzieję, że już nic podobnego go nie spotka.

A czy Państwo zetknęli się z podobnymi przypadkami?

 

Polityka

MB

Oceń tekst:

Ocen: 0

%0 %0


Komentarze do artykułu (10)

Dodaj nowy komentarz

  1. 1
    0
    ~ K
    Wtorek, 29.09

    Zmowa policjantów z Bowlingiem a raczej właścicielem tego klubu jest oczywista. Wszyscy o tym wiedzą ale każdy milczy. Wielokrotnie dochodziło tam do aktów agresji ze strony pseudo ochroniarzy z tego klubu jacy swoim zachowaniem prowokują do awantur. Kiedy wzywano policję to albo trzeba było czekać bardzo długo albo jak już przyjechali to z marszu przyjmowali stronę pracowników tego klubu. Wielokrotnie osoby poszkodowane w tym klubie stawały się winni całemu zajściu jakie zazwyczaj w prowokujący i bezczelny sposób spowodowali pseudo ochroniarze. Wszyscy dobrze wiedzą o sprzedawanym tam alkoholu dla osób nieletnich. Pobicie ze skutkiem śmiertelnym, pobicia praktycznie co tydzień przez pseudo ochroniarzy są przez policje traktowane jak przyzwolenie na wymierzanie kary we własnym zakresie. Długo jeszcze będzie panować kolesiostwo w policji? Korupcja?

  2. 2
    0
    ~ synek
    Wtorek, 29.09

    jestes ciota dajesz sie bic to cie bija oddaj mu on nie jest robocopem:)

  3. 3
    0
    ~ Allan
    Wtorek, 29.09

    Ty K - ale o czym Ty piszesz. Artykuł dotyczy zupełnie czegoś innego. A do synka jak oddasz policjantowi to masz czynną napaść na policjanta. Jak normalny człowiek z takim zarutem ma dosać pracę. Policjanci w takich sytuacjach są bezkarni. A Polska ma najwięcej spraw w Strasbugru i wygrywa, ale nikt sobie nic z tego nie robi. Tak sami jest z zastosowaniem tymczasowego aresztowania. w Polsce jest to arest wydobywczy, posiedzisz to zacznisz mówić, rodzina ci się zacznie sypać to zaczniesz mówić, a co, że potem jest uniewinienie, albo kara z zawieszeniu. To jest kpina co się dzieje.

  4. 4
    0
    ~ f.
    Wtorek, 29.09

    Elblaska kryminalna jest gorsza od elblaskiej bandziorki, ale kto ma ich zlapac?

  5. 5
    0
    ~ upr-elblag.blog.onet.pl
    Wtorek, 29.09

    na policyjnym portalu elblag24 takich informacji NIGDY nie zobaczycie...

  6. 6
    0
    ~ Piotr
    Wtorek, 29.09

    Tak to prawda policja jest bezkarna, w Elblągu też. Brawo za tekst.

  7. 7
    0
    ~ Arti
    Wtorek, 29.09

    "na policyjnym portalu elblag24 takich informacji NIGDY nie zobaczycie... " - pewnie dlatego właśnie prokuratura elbląska bezczelnie z marszu umorzyła bez rozpatrzenia sprawy jednym paragrafem około 10 różnych doniesień o popełnieniu przestępstwa przez wydawce e24 Sebastiana Kuchejde

  8. 8
    0
    ~ k
    Środa, 30.09

    Arti, poczekajmy jeszcze troszeczkę a zobaczysz że pan SBK trafi w końcu tam gdzie trafić powinienen. W tym mieście on już nie jest człowiekiem wiarygodnym.

  9. 9
    0
    ~ upr-elblag.blog.onet.pl
    Środa, 30.09

    e24 to brukowe scierwo blokujkace dostep do strony uzytkownikom ktorzy chocby 1 nieprzychylne zdanie o nich napisza...

  10. 10
    0
    ~ k
    Środa, 30.09

    Wyłącz, a potem włącz komputer i masz dostęp do EG24. Adres ip ci się zmieni i moga ci e w dupsko pocałować.

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


1.0418391227722