Już za kilka dni na małej scenie Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu odbędzie 320. premiera. 24 maja elblążanie będą mieli okazję zobaczyć „Czaszkę z Connemary” Martina McDonagh'a w reżyserii Wojciecha Adamczyka.
Na scenie zobaczymy Dariusza Siastacza (Mick Dowd), Marię Makowską-Franceson (Maryjohnny Refferty), Marcina Tomasika (Thomas Hanlon) i debiutującego Michała Królikowskiego (Mairtin Hanlon). - Autor, który jest niezwykły i tytuł, po który dawno nie sięgano. Dodatkowo niesamowici realizatorzy. Tutaj ilość profesorów na metrze kwadratowym przerasta wszystkie możliwości. Poza tym debiut Michała Królikowskiego ze znanego rodu Królikowskich, u boku świetnych aktorów z naszego teatru. Połączenie tego wszystkiego dało nam niezwykły spektakl – mówił Paweł Kleszcz, dyrektor Teatru im. Aleksandra Sewruka.
Wojciech Adamczyk (reżyseria i realizacja świateł) znany jest z wielu realizacji teatralnych i telewizyjnych. - To niezwykła postać – podkreślił Paweł Kleszcz. - To profesor Akademii Teatralnej, człowiek reżyserujący wielkie widowiska w wielu operach w naszym kraju. Popularność mający jako reżyser serialu „Ranczo”.
Uwielbiam Martina McDonagh'a. Zawsze chciałem zrealizować jakiś jego tytuł. Kiedy pan dyrektor zaprosił mnie do współpracy zaproponowałem „Czaszkę z Connemary”. Dlaczego? Jak mówił Andrzej Wajda: „Więcej niż połowa sukcesu przedsięwzięcia to dobra obsada”. A ja wiedziałem, że w tym teatrze jest Dariusz Siastacz, z którym miałem okazję już pracować i on wydawał mi się idealnym odtwórcą roli Micka Dowda. Wokół niego skonstruowaliśmy resztę obsady
– zaznaczył Wojciech Adamczyk.
Przede wszystkim sama propozycja obsadowa bardzo mnie zachwyciła i postawiła przed ogromnym wyzwaniem. Wiedziałem, z jakimi realizatorami będę się spotykał i ścierał. Jest to jedna z tych ról, które są genialnie napisane. Mick Dowd to człowiek, który w jednym momencie sztuki mówi, że coś jest znakomite, a pięć stron później, że to samo jest beznadziejne
– mówił Dariusz Siastacz.
Katarzyna Adamczyk odpowiedzialna była za scenografię. - To było wyzwanie, żeby na tak małej przestrzeni zrealizować trójwymiarowość lasu. Mam nadzieję, że nam się to udało – stwierdziła.
Muzykę skomponował Piotr Salaber. - W pewnym momencie zdecydowałem, żeby w ogóle nie używać instrumentów perkusyjnych, a zastąpić je odgłosami złamań przedramienia, goleni, palców i tego typu różnymi odgłosami - wymieniał Piotr Salaber.
To była niepowtarzalna praca, okres prób, szukania. Duży ukłon w stronę Wojtka (Adamczyka – przyp.red.). Nie często zdarza się w teatrze, że my, aktorzy, mamy do czynienia z takimi reżyserami. To było fantastyczne doświadczenie. Wojtek wie wszystko o postaciach i tekście. Wystarczy go posłuchać, zaufać, włożyć to trochę swojej pracy i ten kłębuszek doprowadzi nas do premiery. Wielkie dzięki Wojtek
– podkreślił Marcin Tomasik.
Maria Makowska- Franceson przyznała, że rola Marryjohnny Refferty była dla niej wyzwaniem. - Tak się złożyło, że dyrektor i reżyser obsadzili mnie wbrew mnie – stwierdziła. - To dla mnie totalna zmiana. Ja jeszcze w takiej roli nie grałam i bardzo chciałam podziękować za zaufanie. Pracowałam z wieloma reżyserami. Były to setki. Teraz przyjechał do nas człowiek, który wie wszystko o postaciach, relacjach między postaciami.
Nie widziałam takiego reżysera, który poświęcałby tyle czasu aktorom. Jestem zdziwiona, że są jeszcze tacy reżyserzy. To jest niebywałe. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Zostałam obsadzona poza schemat i nie wiedziałam, czy coś z siebie „wyduszę”. Tak duża zmiana, taka rola jest dla mnie bardzo ważna. Dziękuję za to serdecznie
– opowiadała Maria Makowska-Franceson.
Swój teatralny debiut będzie miał Michał Królikowski. - Pamiętam, jak przyjechałem na casting do roli Mairtina Hanlona i już wtedy wiedziałem, że będzie to coś wyjątkowego i jest to okazja na mój wymarzony debiut, żeby zagrać bardzo wyrazistą, ciekawą postać – stwierdził Michał Królikowski.
Jestem prowadzony przed świetnego reżysera. Trafił mi się idealny reżyser na debiut, bo przede wszystkim był dla mnie pedagogiem. Bardzo potrzebowałem poprowadzenia, żeby wszystko się ze sobą zgadzało. Od Wojtka to dostałem za co jestem ogromnie wdzięczny
– dodał Michał Królikowski.
Jaki dało to efekt? Spektakl grany będzie tylko kilka razy, dlatego warto się spieszyć z kupowaniem biletów. Premiera już w tę sobotę (24 maja).
