Piątek, 19.04.2024, Imieniny: Adolf, Leon, Tymon
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama

Podstrony / Bażantarnia

Rozpoczynając opis historii Bażantarni i okolic, silnie z nią związanych, musimy zdać sobie sprawę, że są dwa rodzaje historii. Obie nakładają się na siebie, ale trzeba umieć je rozróżnić. Jest to historia miejsca i historia ludzi. Po ludziach zostają przedmioty, nazwy, wspomnienia, legendy. Miejsca ulegają zmianom - zniszczeniu lub przebudowie. Ludzie rodzą się, żyją, umierają. Przybywają na chwilę lub na dłużej. Wyjeżdżają z własnej woli lub pod przymusem. Przechodzą wojny, pożary, epidemie - ludzie przemijają - miejsca zostają.

Powróćmy na chwilę do końca XIX wieku, do miejsca, które obecnie nazywamy Bażantarnią - wtedy nosiło nazwę Vogelsang - Ptasi Śpiew. Rodzi się przemysłowy Elbląg... Nie wiem ile romantyzmu miał w sobie Ferdynad Schichau budując imperium przemysłowe. Podejrzewam, że niewiele. Podobnie inni przemysłowcy, twórcy nowoczesnego, na miarę XIX i XX wieku, Elbląga. Komnick, Grunau, Haertel czy ci tu niewymienieni potrafili liczyć i wyciągać wnioski ze swoich obliczeń.

Dobre pomysły były udziałem elblążan jeszcze długo przed rozpoczęciem epoki turystycznej. Gdy finanse miejskie nie mogły sprostać konieczności położenia bruku na głównych ulicach miasta. W 1801 roku wydano (i co najważniejsze - wyegzekwowano) zarządzenie, by każdy przybywający do miasta chłop, przywiózł na swym wozie trzy kamienie lub uiścił opłatę 3 groszy. W ciągu dwóch miesięcy uzyskano 14 tys. sztuk kamieni i kwotę 187 talarów - równowartość 4,5 tys. sztuk kamieni.

Niewiele romantyki było w przejęciu przez cesarza Wilhelma II majątku kadyńskiego. Przekazany został mu testamentem przez skłóconego z rodziną i, podobno niespełna rozumu, Edwarda Birknera. Wydziedziczona rodzina na próżno usiłowała wytoczyć proces o uznanie testatora człowiekiem chorym, a tym samym, uznanie testamentu za nieważny. Adwokaci pruscy mieli w sobie niewiele romantyzmu i wiedzieli, gdzie żyją. W całych Niemczech nie znalazł się adwokat, który odważyłby się wytoczyć proces kaiserowi. Tym samym majątek kadyński stał się, od 15 grudnia 1898 roku, własnością cesarza.

Nieromantycznie również wyglądała manufaktura majoliki kadyńskiej, powołana kaprysem cesarskim w 1905 roku. Utrzymywana przez Wilhelma II, produkowała głównie dla zaspokojenia gustów i zachcianek rodziny cesarskiej i dworu. Wyroby nieudane lub uznane za niewystarczająco piękne były niszczone. Po pierwszej wojnie światowej, gdy zmieniły się warunki finansowe (przegrana wojna), zakład majoliki przestawił się na produkcję bardziej przyziemną - kafle i cegły, faktem jest, że bardzo dobrej jakości. Nie można jednak zaprzeczyć, że pobyt cesarza w Kadynach przyniósł dla tej miejscowości wiele dobrego. Nie sprawiła tego jednak romantyczność Wilhelma II, a jego możliwości finansowe.

W podobny sposób wyglądały sprawy na innych obszarach Wysoczyzny. W okolicach Przez marka wyliczono naukowo, że jedno ziarno żyta posiane na tym terenie, daje przy zbiorach dwa ziarna, czyli praktycznie uprawy nie opłacają się. W związku z tym postanowiono zmienić profil produkcji rolnej. Nie odwoływano się przy tym do patriotyzmu i nie pobudzano romantycznych uczuć. Wprowadzono ulgi podatkowe i kredyty na produkcję zbóż kaszowych i owsa. Uprawę owisa kontraktowała armia na bardzo korzystnych warunkach, a powstałe młyny kaszowe zapewniły zbyt na grykę i jęczmień. Jednym z takich młynów był młyn kaszowy w Czechowie. Do dziś pozostał po nim charakterystyczny budynek.

Również na Żuławach były nieromantyczne problemy. Ludzie musieli coś jeść, więc starali się produkować. Niewiele wychodziło z upraw zbożowych. Były tu jednak bogate pokłady torfu. Tu również zadziałali urzędnicy. Ulgi i kredyty dla producentów i gwałtowny wzrost podatków na drewno sprowadzane do miasta, otworzyły możliwości na produkcję i zbyt torfu.

Podobnie miały się sprawy, jeżeli chodzi o turystykę. Na pewno znalazłoby się niewielkie grono ludzi, których stać byłoby na romantyczność. Jednak znaczna większość po prostu chciała z tego żyć. W XIX wieku nie było miejsca na tzw. turystykę masową. Twórcami turystyki i turystami byli ludzie na odpowiednim poziomie finansowym. Mieli możliwość poznania zajazdów, tras spacerowych, parków i uzdrowisk w innych częściach Niemiec, jak i w całej Europie. Wiedzieli, ile można na tym zarobić. Tworzenie infrastruktury przyciągało klientów, klienci zostawiali pieniądze, a to umożliwiało dalszą rozbudowę infrastruktury. Tworzono legendy, nadawano nazwy, zachęcano do zwiedzania. Jednocześnie w każdej, nawet najmniejszej, miejscowości oferowano do sprzedaży widokówki, mapy, przewodniki, karnety na określone usługi. Sezon trwał przez cały rok. Turyści także byli przez cały rok. Jednych przyciągał tu dwór cesarski, gwarantujący odpowiedni poziom towarzystwa, innych - ceny, niższe niż w renomowanych kurortach Szwajcarii. Dopiero pierwsza wojna światowa przyhamowała napływ turystów. Po wojnie turystyka lokalna odrodziła się. Ale kolejne kryzysy nie sprzyjały napływowi turystów z zewnątrz. A po kilkunastu latach rozpoczęła się druga wojna światowa...

W tym miejscu warto zatrzymać się przy zdarzeniach poprzedzających rok 1945. Wojska radzieckie, zdobywające ten teren, przeszły jak niszczycielska fala tsunami, niszcząc i paląc wszystko to, czego nie dało się ukraść. Palono dwory, pałace i zwykłe domy. Ci, którzy nie zdążyli uciec przed zdobywcami byli rozstrzeliwani, gwałceni, zakłówani bagnetami. W pierwszej kolejności ginęli ludzie w mundurach. Rosjanie nie rozróżniali szarży i rozstrzeliwali zarówno policjantów i kolejarzy, jak i służących w liberiach. Miasta zostały spalone, przeważnie już po ustaniu działań wojennych. Zakłady przemysłowe w wielu przypadkach zostały wywiezione w całości na wschód (m.in. zakłady Komnicka w Elblągu i duża część stoczni Schichaua).

Napłynęli nowi mieszkańcy. Byli to ludzie z dawnych polskich ziem na wschodzie oraz z innych terenów Polski, zwabieni propagandą zasiedlania ziem odzyskanych. Nie znali historii tych terenów, nie mieli książek (a w dużej części nie umieli też czytać). Praktycznie zaczynali od nowa swoje życie. I na pewno nie był im w głowie romantyzm. Ale już pod koniec lat czterdziestych, gdy uporano się z podstawowymi problemami, niektórzy zaczęli rozumieć, ile wart jest wypoczynek na łonie przyrody. Po dawnej infrastrukturze turystycznej nie zostało wiele. To co się jeszcze uchowało z większych obiektów na Wysoczyźnie Elbląskiej, powoli obracało się w ruinę.

Jednak na obszarze obecnej Bażantarni pozostało dosyć dużo z tego, co stworzyli nasi poprzednicy. Uratował się dwór Abbega, restauracja Myśliwska, młyn Leśne Oko. Brzegi Srebrnego Potoku połączone były kilkunastoma mostkami. Powstały pierwsze książki traktujące o historii Elbląga i okolic. Na miarę czasów tłumaczy się w nich nazwę jeziora Drużno - "Jezioro Przyjaźni", bo "drużba" to przyjaźń w języku rosyjskim.

Miejsce zwane obecnie Bażantarnią od początku nowej rzeczywistości budziło zainteresowanie. Na pytanie, kto pierwszy odkrył jej uroki możemy już dzisiaj odpowiedzieć. Byli to harcerze, a właściwie harcerki. Dzięki uprzejmości pana Michała Oliwieckiego jestem w posiadaniu autentycznych relacji z lat 1947-49 autorstwa pani Marii Bonkowicz-Sittauer - prowadzącej w tych latach zastęp drużynowych - "Jaszczurek Elbląskich".

"Do Elbląga przyjechałam w końcu czerwca 1947 r. w związku z objęciem już wcześniej przez mego Męża Oddziału Delegatury Rządu dla Spraw Wybrzeża. Od razu zgłosiłam się do Hufcowej Dhny hm. Katarzyny Krzyśkowej, kierowniczki Szkoły Podstawowej Nr. 7. Na propozycję Dhny Hufcowej podjęłam się poprowadzenia zastępu drużynowych w Elblągu. Oboje z Mężem mieliśmy duże zainteresowania krajoznawcze. Mąż został Dyrektorem Oddziału Delegatury wczesną wiosną. Poznał już miasto i okolice, niestety ogromnie zniszczone w czasie działań wojennych. Wędrowaliśmy po uroczych okolicach Wyżyny Elbląskiej, z których park-las miejski zwany przez Niemców "Vogelsang", zaproponował nazwać "Bażantarnią" (...)

Wertowaliśmy polskie i niemieckie materiały krajoznawcze,- zapoznawali się z historią tego skrawka Wybrzeża. Nade wszystko interesował nas okres walk z Zakonem Krzyżackim i dawne związki tej ziemi z Polską. Wtedy to uświadomiłam sobie, że znany z nauki historji "Związek Jaszczurczy", później zwany "Zw. Pruskim" zawiązany przez miejscowego obywatela, Jana Bażynskiego, w czasie wojny 13-letniej z Krzyżakami, - działał właśnie na tm terenie. To było powodem, że zaproponowałam zastępowi drużynowych, - na jednej z pierwszych zbiórek, nawiązanie do tych elbląskiech tradycji i przyjęcia godła "Jaszczurki". (...)

Najważniejszą i długofalową działalnością zastępu "Jaszczurek" była,- jak to się dziś nazywa - akcja "Bażantarnia". Zaczęła się od usuwania tabliczek z napisami niemieckimi. Potem przeprowadziłyśmy cały szereg gier - wywiadów zapoznających ze wszystkimi uroczymi zakątkami i prowadzącymi do nich ścieżkami, - z głównymi ciągami turystycznymi i potokami przebiegającymi przez ten las-park. W tym okresie obmyślałyśmy też nazwy miejsc i szlaków oraz barwy ich oznakowania.(...)

Wykonane wg naszych wzorów tabliczki - umieszczałyśmy w odpowiednich punktach w lesie, przeprowadzając równocześnie znakowanie (malowanie) szlaków. Te prace zajęły nam całe lato i część jesieni 1948 r. Na koniec wg projektu, który opracowałam, wykonana została tablica z planem "Bażantarni" i umieszczona u wejścia do parku. Na zakończenie całej akcji wykonałyśmy i zawiesiły na "Wzgórzu Maryji" małą kapliczkę leśną. (...)
Wreszcie dla zapoznania wszystkich harcerzy elbląskich z zagospodarowaniem "Bażantarni" zorganizowana została 12.XI.1948 r. wielka gra terenowa obydwu Hufców, żeńskiego i męskiego, na terenie lasu-parku.(...)."

W maju 1949 roku, w związku z rozwiązaniem Z.H.P., pani Maria Bonkowicz-Sittauer została poproszona o zaprzestanie działalności w harcerstwie. Następnie wyjechała wraz z mężem do Warszawy. W maju 1950 roku przyjechała do Elbląga na zaproszenie Zarządu Oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Elblągu i przeprowadziła egzamin przewodników po Elblagu i okolicy. Dziś po "Jaszczurkach Elbląskich" pozostała nazwa szlaku zielonego - "Ścieżka Jaszczurek".

"(...) Wszystkie te ścieżki przecina jeszcze jeden główny szlak zielony. To Ścieżka Jaszczurek. Jaszczurki - drużynowe elbląskie, mają wbrew ludzkim mniemaniom o złośliwości - hasło: Jaszczurki są zwinne, - jaszczurki kochają słońce. Jak zwinna jaszczurka wije się 6 - kilometrowa ścieżka po szczytach wzgórz. Schodzi w dół, mostkami przemierza jary, wspina sie na zbocza. Za każdym zakrętem odsłania się skąpany w słońcu las. Czasami cofa sie w głąb, ale przewaznie biegnie górami nad Srebrnym Potokiem i kończy się Harcerskim Kręgiem, małą polanką w otoczeniu świerkowego lasu."

Lata sześćdziesiąte przyniosły dalszy wzrost zainteresowań Bażantarnią ze szczególnym uwzględnieniem tzw. turystyki masowej. Odbywały się rajdy, w których brało udział ponad 1000 uczestników oraz oczywiście czynniki oficjalne. Ważna jest inna sprawa. Przed rajdem miały miejsce tzw. czyny społeczne wykonywane przez wojsko i młodzież szkolną. W ramach tych prac odbudowano Parasol i 9 mostków. Stąd nazwa jedynego zachowanego - Mostek Elewów. I jest to ostatnia informacja o odbudowie Parasola w naszych czasach. Po tej rekonstrukcji istniał do lat osiemdziesiątych. Przy okazji rajdu wykonano specjalnie skomponowany hejnał turystyczny.

Mniej więcej w tym samym okresie wojsko zlikwidowało mauzoleum na Gęsiej Górze, wysadzając je w powietrze.

W latach siedemdziesiątych Bażantarnia też odczuła zmainy w koniunkturze. Wyznakowano żółty szlak, a następnie przedłużono szlak zielony do Stagniewa. Powstały nowe wiaty, odbywały się nowe imprezy turystyczne spędzające do naszego lasu po kilkuset uczestników. Tylko mostki na Srebrnym Potoku jakoś nie miały szczęścia. Te, które były rozsypały się i jedynie Mostek Elewów, dzięki ciągłym pracom konserwacyjnym, pozostał w stanie niezmienionym.

1 czerwca 1975 roku, powstaje województwo elbląskie. W tym też okresie zostaje opracowana nowa mapa Bażantarni. Jest dobrze narysowana, ale warunki poligraficzne i, najprawdopodobniej, finasowe uniemożliwiły wydanie jej na odpowiednim poziomie. Przedstawia sobą zbiór ciemnoniebieskich linii i trzeba bardzo chcieć, żeby coś na niej zobaczyć.

W roku 1978 został wydany "z inicjatywy i nakładem Urzędu Miejskiego w Elblągu" przewodnik "Elbląg i okolice". Bażantarnia została pokazana tu w sposób bardzo skrótowy, na niecałej stronie, i bez opisu szlaków znakowanych.

Lata osiemdziesiąte niewiele zmieniły w naszym lesie. Spłonęła największa i chyba najładniejsza - wiata Ewa. Do dnia dzisiejszego nie została odbudowana.

Wiosną roku 1989 powstała nowa mapa Bażantarni. Ale była ona ukierunkowana głównie na biegi na orientację i nie posiadała praktycznie żadnych oznaczeń i napisów. Oddawała z dużą dokładnością ukształtowanie terenu. Była przydatna dla tych, którzy znali dokładnie nasz las.

Rok 1995 był rokiem przełomowym jeżeli chodzi o wydawnictwa dotyczące Bażantarni. Urząd Miasta zainteresował się możliwością wydania przewodnika po tym terenie. Tak się złożyło, że taki przewodnik był właśnie opracowany. Został wydany przez Oddział PTTK Ziemi Elbląskiej, a sfinansowany przez Urząd Miasta w Elblągu.

Lata dziewięćdziesiąte zaowocowały wybudowaniem nowych, murowanych wiat na polanie Boisko. Są bardzo obszerne i na całe szczęście dość trudne do zniszczenia.

Aktualnie w Bażantarni są cztery szlaki znakowane. W swoim przebiegu opierają się w dużej mierze na szlakach głównych z lat pięćdziesiątych. Bażantarnia jest terenem dla wszystkich. Można tu przyjść i posiedzieć przy piwie, można pograć w piłkę, można pobiegać, można biwakować w głębi lasu, z dala od ludzi. Spotyka się tu jeźdźców, rowerzystów i miłośników surwiwalu.

Niestety do dnia dzisiejszego nie udało się ruszyć sprawy wieży widokowej. Na Belwederze w lipcu 1999 roku został odkopany obelisk poświęcony Augustowi Papau, jednemu z odkrywców przedwojennej Bażantarni. Tam też stała piękna wieża widokowa. Obelisk już jest, wieży jeszcze nie ma...


Informacje o Bażatarni pokazujemy dzięki Fundacji Pogezania.

Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


0.030341863632202