Zawsze myślałam, że inni mogą, potrafią, a ja na pewno nie dam rady. Siedziało mi to w głowie przez trzy lata aż zrobiłam coś w tym kierunku. Jednak to nigdy nie było na 100 procent. Zawsze szukałam wymówki. Nadszedł w końcu moment i słowa mojej trenerki, które utkwiły w głowie „Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu. Czas i tak upłynie”. Chciałam zrobić coś dla siebie. Pokazać też moim dzieciom, że pasję można znaleźć w każdym wieku i że nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń, podejmowanie wyzwań - mówiła Beata Pruszewicz.
Od jak dawna ćwiczysz na siłowni?
Ćwiczę od ok. ośmiu lat. Wcześniej nie byłam aktywna fizycznie. Na początku były samodzielne próby na siłowni. Później zapisałam się na zorganizowane zajęcia siłowe dla kobiet i to był strzał w dziesiątkę. Tam złapałam bakcyla. Kolejny etap to trening bardziej crosfitowy i zajęcia w Malborku. Tak, 3 razy w tygodniu dojeżdżałam do Malborka. Nie sama oczywiście, było nas sześć. Korzystając z okazji chciałabym ich pozdrowić. Od dwóch lat ćwiczę już tylko z Beatą Bandurską stricte pod kątem sylwetkowym.
Co skłoniło Cię do tego, aby zacząć myśleć o wystartowaniu w zawodach sylwetkowych?
Chciałam sobie coś udowodnić. Zawsze myślałam, że inni mogą, potrafią, a ja na pewno nie dam rady. Siedziało mi to w głowie przez trzy lata aż robiłam coś w tym kierunku. Jednak to nigdy nie było na 100 procent. Zawsze szukałam wymówki. Nadszedł w końcu moment i słowa mojej trenerki, które utkwiły w głowie „Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu. Czas i tak upłynie”. Chciałam zrobić coś dla siebie. Pokazać też moim dzieciom, że pasję można znaleźć w każdym wieku i że nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń, podejmowanie wyzwań.
Jak zmieniło się Twoje życie po podjęciu tej decyzji?
Musiałam trochę przeorganizować życie, ale wszystko było do ogarnięcia. Dotychczas ćwiczyłam 4 razy w tygodniu, wiec i tak to stanowiło cześć mojego życia. Musiałam się skupić bardziej na posiłkach, zawsze mieć właściwe produkty w lodowce, przygotowane „pudełka”. Musiałam wygospodarować też czas na dodatkowe cardio. To można robić w formie wyjścia pieszo po zakupy czy spaceru, wiec też nie było z tym problemu. Oczywiście zrezygnowałam trochę z życia towarzyskiego z uwagi na brak czasu. Oprócz przygotowań do zawodów pracuje na etacie i jestem mama 2 dzieci.
Jak zmieniłaś sposób odżywiania?
Musiałam zmodyfikować sposób odżywiania. Od początku redukcji bardzo restrykcyjnie musiałam podejść do tematu. Wiązało się to między innymi z ważeniem i jedzeniem określonych produktów. Co nie oznaczało tylko indyka i ryżu, chociaż może pod sam koniec już tak (śmiech).
Wzięłaś udział w NPC Open Regional & Debiuty w kategorii bikini fitnes. Z jakim nastawieniem jechałaś na te zawody?
Dla mnie zawody były uwieńczeniem całej mojej walki, jaką stoczyłam sama ze sobą. Wszystko było do ogarnięcia, co nie oznacza, że było łatwo. Były chwile zmęczenia, zwątpienia, myśli po co Ci to wszystko… Udało mi się przezwyciężyć swoje słabości i wypracować samodyscyplinę, konsekwencję, wytrwałość. Dostałam informację zwrotną od trenera, że zrobiłam nie 100, a 150 procent i to była dla mnie już wygrana. Udział w zawodach to było uwieńczenie tej „mojej walki”i możliwość przeżycia przygody, nieznanych emocji. Był też strach, czy nie spanikuje, czy dam radę. Na zawody pojechałam podekscytowana i ciekawa tego „świata” i ludzi, których tam spotkam.
Zdobyłaś czwarte miejsce w kategorii bikini fitness. Jak oceniasz swój wynik?
Jestem bardzo zadowolona, bo były to najbardziej prestiżowe i oblegane zawody w tym roku.
Co pomyślałaś po zawodach? Spróbowałam tego świata i wystarczy czy ci zasmakował i chciałaś więcej?
Oczywiście chcę więcej. To niesamowite emocje, które dodają skrzydeł. Na chwilę jakbym się zmieniała w kogoś innego, wkroczyła do innego świata. Makijaż, fryzura, bronzer, scena, światła. Tam dzieje się magia. Fajne uczucie i chcę więcej. Poza tym to by mój debiut. Wiem nad czym mam pracować, co trzeba poprawić, żeby w przyszłości zaprezentować lepszą wersję siebie.
Kolejnym wyzwaniem były zawody NPC IFBB PRO QUALIFIER & DEBIUTY – Champions Golden Cup PQ.
Tym razem na scenie z moją trenerką Beatą Bandurską. Dla mnie to był zaszczyt móc wystąpić obok tak doświadczonej zawodniczki, do tego trenerki i nie tylko. Tu ponownie zdobyłam czwarte miejsce.
Jakie masz teraz plany?
Plany już są na kolejne zawody w przyszłym roku. Nie powiem gdzie, ale biorę się do roboty.
Czego można Ci życzyć?
Żebym zawsze miała wokół siebie tak cudownych ludzi, jak dotychczas i żeby zawsze cieszyła mnie droga, a nie cel. Z tego miejsca dziękuję moim dzieciom - Dawidowi i Zuzi, mojej mamie, mojemu Tomulkowi. Za to, że ze mną wytrzymali i oczywiście podziękowania dla Beaty i Tomka Bandurskich.
Z Beatą Pruszewicz rozmawiała
